Beata Tadla "fatalnie zniosła" pierwszą rozprawę sądową z Kretem! Znajomi alarmują: "On jej tego nie daruje"
Jak donosi tygodnik "Na Żywo", Beata Tadla i Jarosław Kret są już po pierwszej rozprawie sądowej. Gwiazdor wytoczył sprawę byłej ukochanej, od której chce odzyskać zainwestowane w dom pieniądze, w którym wspólnie planowali spędzić przyszłość. Pogodynek jest gotowy na sądową batalię, choć znajomi zarówno Tadli, jak i Kreta martwią się, że to może odbić się na ich stanie zdrowia. On w końcu przez blisko dwa lata walczył z depresją, ona z podejrzeniami zapaści trafiła do szpitala...
Beata Tadla i Jarosław Kret przez kilka lat tworzyli zgrany duet w polskim show-biznesie. W kolorowej prasie opowiadali o wielkim uczuciu, jakie między nimi się zrodziło.
Nic więc dziwnego, że w tamtym momencie planowali nawet starość we wspólnym domu.
Niespodziewanie jednak doszło do głośnego rozstania, które odbyło się przed kamerami. Przypomnijmy tylko, że Beata z mediów dowiedziała się, że Jarek właśnie ogłosił rozpad ich związku, o czym sama Tadla nie miała zielonego pojęcia.
Wydarzyło się to tuż przed startem "Tańca z gwiazdami", w którym wspólnie brali udział. Widzowie mogli więc co tydzień obserwować ich potyczki na parkiecie. Wówczas Kret szybko odpadł z programu, a Tadla zgarnęła Kryształową Kulę.
Gdy wydawało się, że po tylu latach tych dwoje nie ma już ze sobą nic wspólnego, okazało się, że jest zgoła inaczej.
Kilka tygodni temu "Dobry Tydzień" dowiedział się, że Jarosław postanowił złożyć pozew przeciwko Tadli. Przedmiotem sporu jest segment na warszawskim Wawrze, w którym zamieszkali w 2016 roku. Sielanka trwała dwa lata, po czym pogodynek się wyprowadził.
Teraz chce odzyskać włożone pieniądze, które miał zainwestować w zakup oraz urządzenie ich gniazdka.
"Przez trzy lata spłacał co miesiąc lwią część kredytu i regularnie dokładał się do kosztów wykończenia domu. Sęk w tym, że nieruchomość według aktu notarialnego należy do Beaty" - donosił tygodnik.
Wartość nieruchomości szacowana jest na blisko milion złotych. Pytaliśmy wówczas Jarka o te medialne doniesienia, ale pogodynek nie był skory do rozmowy.
"Nie mam ochoty tego komentować. O swoim życiu prywatnym nie będę mówił i nie wiem, co piszą na mój temat" - uciął temat, ale nie zaprzeczył, że idzie na wojnę z Tadlą.
Teraz okazuje się, że Kret faktycznie dopiął swego...
Jak donosi "Na Żywo", odbyła się już pierwsza rozprawa, która kosztowała ich wiele nerwów, a szczególnie "fatalnie zniosła" to Beata. Najgorsze jednak dopiero przed nimi.
"Emocje sięgają zenitu. Już za kilka dni, 10 maja, byli partnerzy spotkają się w sądzie. To już ich druga rozprawa. Pierwsza odbyła się online, stawiły się na niej strony i ich pełnomocnicy. Teraz czas na kolejną" - informuje tygodnik.
Znajomi Beaty donoszą, że dziennikarka jest cała w nerwach, bo spotkanie na żywo to co innego niż rozprawa przez internet. Bliscy martwią się o nich, bo przecież z ich zdrowiem w ostatnich latach nie było najlepiej. Tak silna dawka stresu może tylko wszystko pogorszyć.
"Beata i Jarek muszą na siebie uważać. On przez 1,5 roku zmagał się z depresją, potrzebna była terapia. Ona przed laty przeszła udar, a kilka miesięcy temu z podejrzeniem zapaści trafiła do szpitala. Może powinni odpuścić walkę, zdrowie jest przecież najważniejsze" - zastanawia się znajomy Beaty i Jarka.
Na to się jednak nie zanosi, bo Kret jest gotowy nawet na prawdziwą sądową batalię, byle tylko odzyskać pieniądze.
"On jej tego nie daruje" - zdradza w "Na Żywo" osoba dobrze znająca całą sprawę.
Zobacz też:
Oliwia Bieniuk randkuje i ma Tindera! "Brakuje mi czułości i bliskości"
