Beata Tadla i Jarosław Kret: wymowny komentarz pogodynka
Żadne jednoznacznie nie stwierdziło, że już nie są parą. Spróbują zażegnać kryzys czy już nie ma czego ratować?
Jeszcze dwa tygodnie temu była sielanka. Beata Tadla (42 l.) i Jarosław Kret (54 l.) uśmiechali się do obiektywu aparatu na Wyspach Kanaryjskich, a zdjęcia z tej wspólnej podróży pokazywali w internecie. Ale po powrocie do Polski sprawy przybrały zły obrót.
Z relacji różnych osób wynika, że prezenter pogody zachorował i to było powodem, dla którego nie mieszkał z dziennikarką, lecz w swej kawalerce na warszawskiej Starówce. Później nie przyszedł na sesję zdjęciową, w której miał brać udział z Tadlą, zaś dziennikarka zapytana, jak się czuje Jarek, odparła, że nie ma pojęcia.
W minioną środę Kret wypalił dziennikarzom, że on ma swój dom, Tadla swój i tak wygląda ich życie. Nic konkretnego, ale wystarczyło, żeby wyciągnąć wniosek, że się rozstali. Kilkanaście godzin później, podczas prezentacji wiosennej ramówki Polsatu, Beata Tadla została zasypana pytaniami. Najwyraźniej nie wiedziała, że jej partner powiedział wcześniej, że każde z nich żyje już własnym życiem.
Jarosław Kret też był na imprezie, lecz unikali się z dziennikarką i nie dali się namówić fotografom na wspólne pozowanie do zdjęć. Później było jeszcze gorzej, bo - według relacji naocznych świadków - nie mogąc zapanować nad emocjami, Beata Tadla zalała się łzami. Opanowała się dopiero za kulisami, gdzie opieką otoczyli ją tancerz Jan Kliment i chirurg celebryta Krzysztof Gojdź.
Z dziennikarką nie udało się porozmawiać, za to z Jarosławem Kretem owszem. Zapytany wprost o rozstanie, odpowiedział wymijająco "Twojemu Imperium": - Inteligentny człowiek zrozumie.
Niczego nie wyjaśnił. Może to jego oryginalna metoda na zakończenie związku, a może poczucie humoru. Na razie wygląda to źle i będzie trzeba cudu, żeby tych dwoje pozostało parą.
***
Zobacz więcej materiałów: