Beata Tadla miała komplikacje przy porodzie! Otrzymała nawet ostatnie namaszczenie od księdza
Beata Tadla (40 l.) przeżywała dramatyczne chwile, gdy na świat przychodził jej ukochany syn. Z powodu komplikacji po porodzie jej życie było zagrożone.
Życie potrafi zaskakiwać. Piękny moment, którym są narodziny dziecka, zamienił się w przypadku dziennikarki Beaty Tadli w prawdziwy koszmar.
Wszystko przez komplikacje podczas porodu. Zamiast radości, była dramatyczna walka o życie.
Stan zdrowia prezenterki był tak poważny, że nawet otrzymała z rąk księdza ostatnie namaszczenie.
Kiedy minął wyznaczony termin porodu, uwielbiana przez widzów dziennikarka zgłosiła się do szpitala. Miała mieć cesarkę.
Niestety, doszło do zakażenia gronkowcem. Ten z kolei wywołał sepsę.
"Byłam podłączona do respiratora, kroplówek, pomp" - wspominała w jednym z wywiadów.
Lekarze robili wszystko, aby ją ratować. Po wielu dniach Tadla odzyskała przytomność.
W końcu mogła zobaczyć synka, który wówczas miał już półtora miesiąca.
"Jak już się ocknęłam i zaczęłam wracać do siebie, myślałam o tym, że strasznie chcę zjeść rosół, a nie kleiki i kroplówki" - wyznała dziennikarka.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i wkrótce Tadla mogła spełnić marzenie o rosole i w pełni cieszyła się z narodzin dziecka.