Beata Tadla szykuje się do ślubu. Znajomi zachodzą w głowę, skąd ten pośpiech!
Beata Tadla (45 l.) zaręczyła się zaledwie po miesiącu znajomości z nowym partnerem. Dziennikarka wyjaśnia "Twojemu Imperium", dlaczego tak bardzo ze wszystkim im spieszno...
Informacja o zaręczynach Tadli wywołała w mediach plotkarskich sporą sensację.
Dziennikarka jakiś czas temu rozstała się z partnerem, o czym dowiedziała się z jego Instagrama.
Mężczyzna potraktował ją podobnie do Jarka Kreta, który z kolei swoje odejście od Tadli obwieścił w jednym z tabloidów.
Wydawać by się mogło, że Beata na dłużej zrazi się do mężczyzn. Nic bardziej mylnego!
Niedawno wszystkich zaskoczyła, gdy poinformowała o swoich zaręczynach. Wielu uznało to za żart, ale ona nie żartowała.
Wybrankiem jej serca jest tajemniczy Michał, którego dziennikarka zna krótko, mimo to jest pewna, że to jej bliźniacza dusza.
Skąd jednak ten pośpiech?
"Na co mam czekać?" – mówi "Twojemu Imperium" Tadla.
"Gdy spotyka się bliźniaczą duszę, to po co czekać?" - dodaje.
Jak wspominaliśmy, do tej pory nie miała szczęścia do mężczyzn.
Dwukrotnie wychodziła za mąż. Pierwsze małżeństwo było młodzieńczą pomyłką – miała wtedy 19 lat.
Rozstali się po zaledwie siedmiu miesiącach. Drugie małżeństwo trwało już dłużej.
Z Radosławem Kietlińskim Beata ma 19-letniego dziś syna Janka.
Po rozwodzie na jej drodze stanął prezenter pogody, Jarosław Kret. Ich związek trwał pięć lat.
Do ślubu nie doszło, choć Tadla ponoć nalegała. Pogodynek nie przepada jednak za zobowiązaniami.
Pocieszenie znalazła w ramionach biznesmena Rafała z Opola, ale ten także ją zostawił, o czym dowiedziała się z internetu.
Kim zatem jest jej nowy wybranek?
"Zawrócił jej w głowie na tyle, że chce zostać jego żoną. O nowym partnerze mówi mało. Nam wyjawiła tylko, że są bardzo do siebie podobni" - czytamy w "Twoim Imperium".
"Mamy te same potrzeby, oczekiwania i wyznajemy te same wartości. Śmiejemy się z tego samego i to samo nas smuci. Łączą nas podobne przejścia i ten sam apetyt na życie" – wylicza.
Ponoć zdała sobie sprawę, że w związku różnice między partnerami wcale nie są takie dobre.
"Teraz już wiem, że różnice wcale się nie przyciągają. A ja nie nadaję się do różnic. Stawiam w relacjach na jakość, nie na bylejakość. Już wiem, czego chcę i czego na pewno nie chcę" - podkreśla.
***