Beata Tadla: To nie jest dobry moment
Gwiazda telewizyjnych "Wiadomości" od półtora roku nosi obrączkę zaręczynową. Ale na jej trzeci ślub wciąż się nie zanosi.
Odkąd dziennikarka Beata Tadla (40 l.) związała się z zapowiadającym w TVP pogodę Jarosławem Kretem (52 l.), coś ciągle stoi na przeszkodzie, by się pobrali. Gdy on oświadczył się jej wiosną 2013 r., była jeszcze formalnie żoną Radosława Kietlińskiego, szefa informacji kanału Polsat News.
Gdy już się rozwiodła (było to zimą 2014 r.), Jarosława Kreta absorbował konflikt o nieślubnego syna, Franka (5), którego ma ze związku z producentką telewizyjną Małgorzatą Kosturkiewicz.
W ubiegłym zaś roku Beata Tadla i Jarosław Kret zainwestowali razem w nieruchomość, 160-metrowy segment na obrzeżach Warszawy i wydawało się, że ślub jest tuż-tuż. Ale wygląda na to, że dzwony weselne jeszcze dla nich nie zabiją.
Dziennikarka siedzi jak na szpilkach, czekając na nowe władze TVP i ich decyzje, bowiem na korytarzach TVP aż huczy od spekulacji, że Beata Tadla jest jedną z pierwszych osób do zwolnienia. Zatem gwiazda "Wiadomości" i jej ukochany nadal żyją na walizkach, krążąc między jego kawalerskim lokum na warszawskiej Starówce, a jej domem, który dostała po rozwodzie.
Gdy "Twoje Imperium" zatelefonowało do dziennikarki, była daleka od euforii. - Nie chcę rozmawiać ani o moim życiu prywatnym, ani o zawodowym. To naprawdę nie jest dobry moment - wyznała gazecie. - Nie chcę też odnosić się do spekulacji na temat mojej niepewnej przyszłości w TVP. W tej sprawie nic nie zależy ode mnie, tylko od kierownictwa telewizji. Oczywiście, mogę mieć nadzieję, że wszystko dobrze się dla mnie skończy, ale na razie niczego nie planuję. Zobaczę po prostu, co przyniesie mi nowy rok.
Jak w takim nastroju myśleć o ślubie?