Beata Tadla zdradziła receptę na udany związek. To dlatego ona i Kret są tacy szczęśliwi
Beata Tadla (43 l.) mówi, że potrzebny był czas, by ich nieformalna rodzina się dotarła. Teraz wszystko działa jak w zegarku.
Gdy wiążą się ze sobą kobieta z przeszłością i mężczyzna po przejściach, a do tego oboje mają dzieci z wcześniejszymi partnerami, pod wspólnym dachem nie zawsze wszystko układa się różowo.
A jednak parze dziennikarzy Beacie Tadli i Jarosławowi Kretowi (53 l.) udało się stworzyć szczęśliwą rodzinę patchworkową. Ich synowie z poprzednich związków świetnie się dogadują mimo znacznej różnicy wieku: jej syn ma już siedemnaście lat, zaś jego - dopiero siedem.
- Kluczem do sukcesu jest ułożenie relacji z byłymi partnerami, rodzicami dzieci. Do tego był nam potrzebny czas - powiedziała "Twojemu Imperium" dziennikarka.
Tygodnik przypomina, że była partnerka Jarosława Kreta, Małgorzata Kosturkiewicz, utrudniała mu kontakty z synem, gdy odszedł do Beaty Tadli.
- Ja nie mam obowiązków wychowawczych wobec syna Jarka, a on też ich nie ma wobec mego dziecka. Traktujemy po partnersku i siebie, i dzieci. Nie ma dobrego i złego policjanta. Uwzględniamy potrzeby, przyzwyczajenia i nawyki każdego - dodała Beata.
Na pytanie o ślub odpowiedziała: - Na pewno będzie spontaniczny.