Beata Tyszkiewicz nigdy nie pogodziła się z jego śmiercią
Beata Tyszkiewicz (82 l.) od zawsze była piękna i dystyngowana. Mężczyznom trudno było jej się oprzeć, a ona mogła przebierać w adoratorach! Trzy razy stała na ślubnym kobiercu, ale żadna z relacji nie okazała się tą do "grobowej deski". Aktorka oszalała na punkcie Józefa Łotysza, ale ta miłość skończyła się tragicznie!
Beata Tyszkiewicz pochodzi z arystokratycznej rodziny. W młodości studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, a po przerwaniu nauki pracowała w TVP jako inspicjentka.
Jej wybitny talent aktorki został doceniony, bo w 1973 roku Ministerstwo Kultury i Sztuki zadecydowało, że otrzyma uprawnienia aktorskie bez egzaminu.
Pierwszą rolę zdobyła jeszcze na studiach. Debiutowała w "Zemście" Antoniego Bodziewicza, a w całej swojej karierze zagrała w ponad stu filmach!
W życiu prywatnym nie zawsze układało jej się tak dobrze, jak w karierze zawodowej. Była trzykrotnie zamężna. W latach 1967-1969 jej małżonkiem był Andrzej Wajda, związana była również z Witoldem Orzechowskim i Jackiem Padlewskim.
Był jednak mężczyzna, który kompletnie zawrócił jej w głowie. Mowa o miłości do Józefa Łotysza (†38 l.). To uczucie mogło przetrwać lata, ale się nie udało...
W warszawskiej PWST nie musiała martwić się o brak zainteresowania płci przeciwnej. Koledzy z roku znali ją już z ekranizacji Fredry. Jak czytamy w "Na Żywo", Tyszkiewicz nie była zainteresowana "śliniącymi się na widok dziewczyny rówieśnikami".
Arystokratka interesowała się starszymi, dojrzałymi emocjonalnie i inteligentnymi mężczyznami. Jak czytamy w tygodniku, Józef Łotysz-Łotoszyński był studentem czwartego roku szkoły aktorskiej, a po ukończeniu kursu dziennikarskiego praktykował w "Gazecie Poznańskiej".
"Kochały go chyba wszystkie dziewczyny. Przystojny i elokwentny, do tego tajemniczy. Świetna partia" - wspominała koleżanka. Aspirujący aktor zawrócił w głowie nawet pięknej hrabiance!
"Oszaleli na swoim punkcie. Taka miłość to prawdziwy skarb. Zazdrościłyśmy im, bo dogadywali się doskonale i widać było, jak bardzo jedno jest zapatrzone w drugie. Wydawało się, że ich związek to bajka" - czytamy w "Na Żywo".
Tyszkiewicz wspominała uczucie Łotysza jako stresujące. Mówiła, że pierwsze uczucia nie są radosne, a obarczone strasznym stresem. Okazało się również, że piękno zewnętrzne nie zawsze szło w parze z "cudownym" wnętrzem Józefa.
"Józek był przystojny, zdolny, ale okropny nicpoń. Nie miałam pojęcia, że w ogóle można tak traktować drugą osobę" - mówiła Tyszkiewicz.
Łotysz był tak zazdrosny o swoją ukochaną, że jeździł za nią nawet na plan! Pilnował, by nikt nie zbliżał się do jego miłości. Nie podobało mu się, że inni mężczyźni ją adorują i przynoszą kwiaty. To była chorobliwa zazdrość. Mimo że bardzo go kochała, ta zaborczość zaczęła ją przytłaczać.
A Łotysz nie radził sobie z emocjami. Zaczął topić smutki w alkoholu i był nieprzewidywalny. Aktorka musiała podjąć trudną decyzję i zakończyć związek.
Najbliżsi Beaty wiedzieli, że to była miłość jej życia. Nie odnalazła szczęścia w kolejnych trzech małżeństwach, a Łotysz skończył tragicznie. Jak czytamy w "Na Żywo", pił, kolaborował z szajką przemytniczą, wdał się z nią w konszachty, a w efekcie stał się ofiarą porachunków mafijnych.
Beata Tyszkiewicz nigdy nie pogodziła się ze śmiercią swojej miłości.