Bezdomny brat Madonny: G..no ją obchodzi czy żyję!
Mieszkający od trzech lat na ulicy starszy brat słynnej piosenkarki, znowu przypomina o swoim istnieniu. Tym razem wpadł w tarapaty i trafił do więzienia...
O Anthonym Ciccone zrobiło się głośno kilka miesięcy temu, gdy do mediów trafiła informacja, że starszy brat Madonny (55 l.) trzech lat zamieszkuje ulice Michigan. Uzależnienie od alkoholu i narkotyków zniszczyło mu życie.
Apele w mediach do sławnej siostry na nic się zdały, bo ta wyparła się brata i nie chce mieć z nim nic wspólnego. Jej agent zapewniał jednak, że piosenkarka próbowała mu pomóc i chciała go wysłać na leczenie z alkoholizmu, ale bezskutecznie.
Ostatnio 56-letni krewny wokalistki ponownie zadarł z prawem. Włamał się do jednej z piwnic i ukradł alkohol. Z tego powodu ostatni miesiąc spędził w więzieniu. Bardzo szybko dowiedzieli się o tym fakcie dziennikarze, którzy postanowili odwiedzić Anthony'ego, aby pogadać o siostrze.
W rozmowie z "Daily Mail" Ciccone wyznał, że Madonna nadal kompletnie się nim nie interesuje.
"G..no ją obchodzi czy żyję, czy nie. (...) Nie odezwała się od wielu lat. Nie obchodzi jej czy zamarznę na śmierć. To prawda, że zmarnowałem życie, ale nigdy nie próbowała mi pomóc" - żali się tabloidowi.
Co ciekawe, odwróciła się nie tylko sławna siostra, ale i reszta rodziny. Mężczyzna stwierdził, że jego ojciec byłby szczęśliwy, gdyby zmarł na ulicy. Wtedy przynajmniej "nie musiałby podrzucać mu resztek do jedzenia".
Żali się, że krewni przylepili mu łatkę "alkoholika", co jest dla niego krzywdzące. Sam zapewnia, że nie potrzebna jest mu żadna terapia, a jedynie wsparcie bliskich.
Czy tym razem jego apele coś dadzą?
Madonna i jej rzecznicy nie komentują całej sprawy.