Bogdan z "Sanatorium" przesadził. Grażyna ujawnia kulisy ich konfliktu
Grażyna i Bogdan mogli być kolejną zakochaną parą z "Sanatorium miłości". Niestety, jeszcze przed emisją 5. odcinka okazało się, że z serenad pod oknem i uroczych randek nic nie wyjdzie. Kuracjuszka nawet przed kamerami roniła łzy, a teraz wyznała, jakie były kulisy konfliktu z mężczyzną. Wyznała, czy po zakończeniu zdjęć mają jeszcze kontakt.
Bogdan z Bydgoszczy zupełnie niespodziewanie stał się najmniej lubianym uczestnikiem 7. sezonu "Sanatorium miłości". A jeszcze w czwartym odcinku wszystko wyglądało bajkowo. Zaskoczył Grażynę miłosną serenadą pod oknem, a kiedy zaprosiła go na randkę, uśmiechał się od ucha do ucha. Sama randka była pełna romantycznych momentów, aż do chwili, kiedy kuracjuszka zaproponowała mu kolejne spotkania. Wtedy wymigał się od odpowiedzi, tłumacząc, że "mają jeszcze dużo czasu".
Wygląda na to, że jego prawdziwe intencje zobaczymy już w 5. odcinku. W upublicznionym zwiastunie można zobaczyć, że Bogdan tym razem postanowił zabiegać o względy Eli. To jej postanowi przygotować śniadanie, a z poprzednią wybranką nie będzie chciał rozmawiać. I to dosłownie, bo kiedy pozostali uczestnicy będą próbowali ich pogodzić, odpowie obojętnie:
"Ja nie mam Grażynce nic do powiedzenia!" - po czym bardzo niegrzecznie zasugeruje jej... konsultacje u terapeuty. Seniorka uroni przez niego wiele łez - nic dziwnego, że teraz otworzyła się w sprawie ich konfliktu.
Choć zwiastun odcinka nie pokazał zbyt wiele, wystarczył on widzom, by zwrócili się przeciwko Bogdanowi. Wiele osób uważa nawet, że po takim zachowaniu powinien zostać wykluczony z programu. Tym bardziej że krótki fragment pokazał też to, co wyjawiła o nim Grażyna.
Uczestniczka wyjaśni, że w rozmowie odezwał się do niej bardzo niecenzuralnie. Raniące słowa to nie wszystko - zacznie ona go podejrzewać o mijanie się z prawdą. Teraz, w rozmowie z "Super Expressem", zdradza, jak dalej potoczyła się ich znajomość. Potwierdza to, co już padło w zwiastunie - przykre słowa uczestnika rzeczywiście padły. Ale potem nie było lepiej.
"To mnie zabolało. Od tamtej chwili już nie rozmawialiśmy. [...] Boguś mnie nie przeprosił. Na koniec programu traktowałam go jak powietrze, a on mnie. Na randce był ze mną, a potem szedł do innej" - wyznaje z goryczą.
Grażyna nie chce jednak rozpamiętywać niemiłych chwil. Uważa jednak, że niewłaściwe czyny mają prędzej czy później swoje konsekwencje i że Bogdan je w końcu odczuje.
"Jeśli ktoś mnie obrazi, to po kilku minutach potrafię mu to wybaczyć. Wierzę, że karma zawsze wraca. Prędzej czy później los mu to odpłaci, może wtedy otworzy oczy, zreflektuje się, opamięta i pomyśli: 'Co ja zrobiłem?'. Ale to już jego sprawa, nie moja. Nie mam do niego żalu. Nie chciał przeprosić? To nie przeprosił. To jego życie, jego sumienie" - dodaje na koniec.
Grażyna w niedawnej rozmowie z "Faktem" wyjawiła, że po zakończeniu zdjęć do 7. sezonu "Sanatorium" na jakiś czas pojechała za granicę. Mieszkanka Krzczonowic pracowała przez całe życie jako pomoc domowa i pani sprzątająca. Aby nieco dorobić i wyremontować swój dom na wsi, wyjechała do Holandii. Sprząta tam pokoje hotelowe.
"Nie mam jeszcze wody i chcę sobie założyć centralne ogrzewanie i chcę sobie wodę zrobić. Wszystkie materiały ja już mam, tylko nie mam na wykonawcę. A z tej mojej maleńkiej emeryturki bym sobie nie odłożyła. Mam w sobie werwę, więc stwierdziłam, że pojadę i zarobię sobie. Dzieci mi pomagają, ale ja chcę sobie poradzić sama" - wyjaśniła.
Samą przygodę z "Sanatorium" wspomina bardzo ciepło - szczególnie rozmowy z prowadzącą Martą Manowską oraz Małgorzatą z Toskanii, swoją współlokatorką w Mikołajkach.
Zobacz też:
Coraz goręcej w 5. odcinku "Sanatorium". Figle na statku
Wielkie poruszenie po "Sanatorium miłości". Widzowie podzieleni