Bogumiła Wander: Nie lubię, kiedy ktoś mówi o mnie spikerka!
Bogumiła Wander (71 l.) nigdy nie korzystała z porad stylistów ani speców od budowania wizerunku, a mimo to przetrwała w telewizji ponad 30 lat! W czym tkwił jej sekret?
Nienaganna dykcja, kultura osobista, nietuzinkowa uroda i elegancja – taką zapamiętali ją widzowie.
"Byłam bardzo nieśmiałą dziewczyną. Pamiętam ogromne zaskoczenie, kiedy się dowiedziałam, że to mnie wybrano w konkursie na spikerkę telewizyjną" – wspominała po latach Bogumiła Wander.
W TVP przepracowała ponad trzydzieści lat, najdłużej ze „starej gwardii” spikerów telewizyjnych.
"Szczerze powiedziawszy, nie lubię, kiedy ktoś mówi o mnie spikerka. Moja praca wymagała olbrzymiej odpowiedzialności za słowo i przekazywane treści.
Zabierała życie prywatne, bo zdarzało się pracować do późna w nocy. Nagrywaliśmy na żywo i byliśmy obecni do końca emisji programu" - tłumaczyła pani Bogumiła.
Wspominała też, że nikt nie przygotowywał wówczas prezenterom wypowiedzi, nie czytali ich też z promptera.
"Dopiero pod koniec mojej pracy na Woronicza zaczęłam z niego korzystać.
Pamiętam, że kiedyś odmówił posłuszeństwa i przez cztery długie minuty musiałam zapełnić czas antenowy.
Ale zawsze przygotowywałam się do wejścia i wiedziałam, o czym mam mówić.
Może zabrzmi to nieprawdopodobnie, że w telewizji zarabialiśmy średnią krajową, ale nie miałam powodów do narzekań.
Do pracy nie wstawałam wcześnie rano. Miałam czas dla dziecka. Myłam włosy, prasowałam marynarkę, w której pokazywałam się na wizji i zabierałam się za sprzątanie i gotowanie" – opowiada pani Bogumiła.
Nie żałuje, że w 2003 roku odeszła na wcześniejszą emeryturę.
Mieszka w eleganckim, przestronnym domu w podwarszawskim Konstancinie wraz z mężem Krzysztofem Baranowskim, znanym żeglarzem.
Znają się od ponad trzydziestu lat, jednak oficjalnie są ze sobą od 1989 roku.
"Poznaliśmy się przed moim wyjazdem do Brukseli w 1979 roku. Mieszkałam tam z byłym mężem przez trzy lata, a Krzysztof brał udział w rejsie na Antarktydę.
Stamtąd pisał do mnie piękne listy na poste restante. Przez wiele lat ukrywaliśmy nasz związek.
Czekaliśmy, aż dzieci podrosną i wtedy zdecydowaliśmy, że będziemy razem.
Krzyś szybciej uregulował swoje sprawy, ja niestety dziesięć lat czekałam na rozwód, bo druga strona stwarzała problemy.
Razem zamieszkaliśmy w 2000 roku, pobraliśmy się pięć lat później" – opowiadała w jednym z wywiadów prezenterka.
Dziś pani Bogumiła ma mnóstwo czasu dla siebie, ukochanego mężczyzny oraz jedenastoletniej wnuczki Klary.
Jest dumna z synowej i syna Marka, który działa w branży reklamowej.
Z mężem nadal dużo podróżuje po całym świecie. Wybierają miejsca, gdzie mogą żeglować.
"Oddycham pełną piersią, nie nudzę się. Z Krzysiem to zupełnie niemożliwe. Trudno mu usiedzieć w jednym miejscu. Wciąż działa na mnie inspirująco!
Jesteśmy dopasowaną parą dojrzałych ludzi, którzy wspierają się wzajemnie. Nareszcie cieszymy się wspólnym, radosnym życiem.
To piękny rozdział mojego życia. Zasłużyłam na to" – przekonuje z uśmiechem legenda TVP.
"Dobry Czas"