Reklama
Reklama

Bohdan Łazuka: Małżeństwo jest przereklamowane!

Koneser płci pięknej. Miał cztery żony, ale dopiero ostatniej udało się go usidlić. Nam zdradził, dlaczego jego wcześniejsze związki nie miały szans na przetrwanie...

Od lat hołduje zasadzie: co w sercu to na języku. Dlatego Bohdana Łazukę (77 l.), niezapomnianego bohatera kultowych "Nie lubię poniedziałku" i "Poszukiwany, poszukiwana", można albo kochać, albo nienawidzić.

Aktor przyznaje, że nie zależy mu, by większość darzyła go sympatią. - Nie jestem dolarem, żeby się wszystkim podobać - wyznaje. Za co polubił swoje teściowe, dlaczego zrezygnował z picia alkoholu oraz jak reaguje na plotki na swój temat.

Czytając wywiady z panem, nie natrafiłam na nic negatywnego. Czyżby naprawdę nie miał pan wrogów?

Reklama

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, czy ktoś mnie lubi czy nie. Tak naprawdę to ja przecież nikomu nie przeszkadzam... A nie, przypomniało mi się. Mam dwóch wrogów, policjantów z Radomska, którzy za mną nie przepadają.

O ile pamiętam, spotkanie z nimi miało związek z odebraniem panu prawa jazdy, gdy kierował pan na podwójnym gazie...

- To był niewinny incydent sprzed ponad dziesięciu lat, o którym nawet nie warto wspominać. Przyznałem się do winy i poprosiłem o najłagodniejszy wymiar kary. Odpokutowałem to rocznym zakazem prowadzenia samochodu i grzywną 400 zł na rzecz PCK.

Wielokrotnie mówił pan, że swoje "wanienki alkoholu" już pan wypił. Czy to oznacza, że nie zagląda już pan do kieliszka?

- Alkohol to już dla mnie zamknięty rozdział. Ale jeśli w Polsce ogłoszą prohibicję, wtedy się napiję.

Skąd takie rygorystyczne postanowienie?


Czytaj dalej na następnej stronie...

Skąd takie rygorystyczne postanowienie?

- Przestraszyłem się, gdy z tym pięknym światem pożegnało się kilkoro moich kolegów. A pożegnali się, bo nadużywali alkoholu. Teraz mogę jedynie smakować (śmiech).

Za to nadal jest pan prawdziwym znawcą płci pięknej. W końcu miał pan kilka żon i kilka rozwodów...

- Małżeństwo jest przereklamowane. To właśnie matka Olgi, a moja czwarta żona Renata, potwierdziła moją teorię, że wystarczy się rozwieść, żeby małżeństwo było udane.

Co sprawiło, że pana związki kończyły się rozstaniem?

- Pierwszy rozpadł się, ponieważ żona była piekielnie zazdrosna. Dla drugiej miałem za mało czasu, bo to był okres rozkwitu mojej kariery, gdy liczyły się, mówiąc nieskromnie, w PRL-u tylko dwie osoby: Gomułka i ja. Z trzecią żoną miałem wprawdzie syna Adama, ale mój niespokojny duch rozglądał się za innymi kobietami. No i finał wiadomy...

Ale tak prawdę powiedziawszy - to, co miałem najlepszego - to teściowe. Najukochańsze teściowe na świecie, bo zawsze trzymały moją stronę.

Na temat pana małżeństw i rozwodów powstało wiele plotek. Przejmuje się pan tym, co mówią ludzie?

- Nie mnie oceniać ludzkie zachowania, dlatego się nimi nie przejmuję. Uważam, że nie ma sensu z czegokolwiek się tłumaczyć, ani tym bardziej awanturować. Ludzie zawsze plotkowali i będą plotkować. To się nie zmieni. Opinii na swój temat i tak nie zmienię, choć w zasadzie wcale mi na tym nie zależy. Często powtarzam, więc powiem jeszcze raz: "Nie jestem dolarem, żeby się wszystkim podobać".

Trudno uwierzyć, że potrafi pan nie reagować, nie prostować nieprawdziwych opowieści na swój temat.

- W sytuacjach, nazwijmy to mało dla mnie komfortowych, przypominam sobie słowa, które często powtarzała wybitna aktorka i moja pani profesor Stanisława Perzanowska: "Nie dementuj! Niech umrze nieuświadomiony". Dla mnie najważniejsze jest to, że codziennie rano mogę śmiało spojrzeć w lustro.

Dorota Czerwińska

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Bohdan Łazuka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama