Bosak poznał szokującą prawdę na temat pobicia. Nowe zeznania zmieniły wszystko!
Marcin Bosak zupełnie niespodziewanie padł wczoraj ofiarą napadu i pobicia. Wściekły celebryta pokazał swoje obrażenia w sieci, wezwał do działania policję i przy okazji oskarżył pracowników jednego ze znanych przewoźników. Dzisiaj od rana aktor wrzuca kolejne nagrania w związku ze swoją wizytą na komendzie. Okazało się, że zeznania nowego świadka znacząco zmieniły punkt widzenia Bosaka.
Polscy celebryci wielokrotnie w przeszłości padali ofiarą wyłudzeń i oszustw, ale pobicia to zupełnie inna sprawa. Dlatego tak bardzo szokujące dla wielu z nas były wieści o incydencie, którego ofiarą padł w piątkowe popołudnie Marcin Bosak. Popularny aktor poinformował na swoim Instagramie, że został zaatakowany i pobity przez kierowcę znanego przewoźnika samochodowego. Mężczyzna miał najpierw prawie potrącić syna Bosaka, a następnie zareagować na protesty gwiazdora agresją. Wraz z grupą kilku innych osób podobno stłukł Bosaka.
Zaledwie kilka minut po tym incydencie artysta informował o całym zdarzeniu na swoim Instastories. Na jego twarzy było widać wyraźne obtarcia i opuchliznę. Oprócz poinformowania swoich fanów Marcin Bosak skorzystał też z okazji, by skrytykować ślamazarne działania policji. Od momentu zgłoszenia sprawy czekał już bowiem pół godziny, a żaden radiowóz nadal nie pojawił się na miejscu.
Jeszcze tego samego wieczoru aktor pojawił się na komendzie, by złożyć zeznania. Ponownie zaapelował też do tej samej firmy ze słowami: "Zatrudniacie przestępców i bandytów. Jestem na policji teraz, będą składał zeznania. Zatrudniacie bandytów". Rzecz w tym, ze w ciągu zaledwie kilkunastu godzin od tamtego nagrania Bosak zdążył... całkowicie zmienić swój punkt widzenia.
Stało się tak za sprawą sprawnego działania służb ścigania i pojawienia się nowego świadka, który podobno widział całe zdarzenie. Pytanie, jak wielkie było zdziwienie Marcina Bosaka, gdy dowiedział się, że ten człowiek wskazał jako podejrzanych pracowników konkurencyjnego przewoźnika:
"Wyszedłem właśnie z kolejnego przesłuchania. Na Opaczewskiej jest komenda, gdzie rzeczywiście panowie i panie policjantki działają świetnie. Zdaje się, że się udało już jednego ze sprawców ustalić. Ale ważne słowo wyjaśnienia - świadek, który widział całe zdarzenie powiedział, że to nie był kierowca [tu nazwa przewoźnika - przyp. red.] a kierowca, a nawet kilku kierowców, firmy [konkurencyjna aplikacja - przyp. red]" - wyjaśnił Bosak w wideo. Myślicie, że sprawa szybko znajdzie swój kres?
Zobacz też:
Marcin Bosak przyłapany na randce z tajemniczą nieznajomą
Była żona Bosaka mówi o "wielkim szczęściu" po rozwodzie. Było aż tak źle?