Bovska w chwytającym za serce wyznaniu. Wieloletnie starania o ciążę były dla niej prawdziwym koszmarem!
Bovska, czyli właściwie Magda Grabowska-Wacławek, otworzyła się na temat trudnych przeżyć, których doświadczyła, gdy wraz z ukochanym mężem starali się o dziecko. Podkreśliła, że pary zmagające się z niepłodnością nie mają lekko, a sporą rolę w ich niedoli odgrywa Kościół, który sprzeciwia się in vitro.
37-letnia piosenkarka Bovska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiedziała o intymnej sferze swojego życia. Wyznała, że wyjątkowo trudnym czasem były dla niej bezskuteczne starania o dziecko. Grabowska-Wacławek wraz z mężem Grzegorzem dokładali wszelkich starań, by spełnić swoje marzenie, jednak los nie był dla nich przychylny i jak się okazuje, Kościół, w którym sobie przyrzekali, również.
Jak przyznała, temat niepłodności każdego dnia spychany jest na dalszy plan.
"Kiedy zaczęłam mówić o niepłodności w swoim środowisku, okazało się, że dużo kobiet ma z tym problem, ale nie wychodzi z tym na zewnątrz. A jeśli się przyzna, najczęściej słyszy: "Nic się nie martw, pojedziecie na wakacje, wyluzujecie i wtedy się uda" Szlag człowieka trafia, wysłuchując takich rad po siedmiu latach starań. Tu nie pomogą żadne zaklęcia" — mówiła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Niestety, nawet gdy szuka się oparcia i pocieszenia w wierze, trudno je znaleźć, ponieważ Kościół zabrania in vitro, które niekiedy jest jedynym wyjściem dla par pragnących powiększyć rodzinę. To stanowisko odstręczyło artystkę od wiary.
"Znamy przecież stosunek Kościoła do in vitro i moralny dylemat duchownych, czy uznać pozaustrojowy sposób zachodzenia w ciążę. Ja takiego dylematu nie mam. Ale nie mogłam dłużej uprawiać hipokryzji" — tłumaczy swoją decyzję.
Zaczęła również zamykać się na ludzi wokół, którzy chwalili się potomstwem w drodze.
Chociaż 7-letnie starania o upragnioną ciążę wciąż nie zaowocowały, Bovska radzi sobie coraz lepiej, a pewne rzeczy udało jej się przepracować we własnym zakresie.
"Wiesz, przez ostatnie lata przechodzę lekcję odpuszczania. Jak coś odpuszczam, przychodzi coś, na co nie czekałam. A mnie z natury trudno dawać za wygraną. Lubię kontrolować sytuację, mam cele, do których dążę. A w procesie leczenia, owszem, masz cel, ale to nie ty decydujesz, czy go osiągniesz" - podsumowała artystka.
Zobacz też:
Katarzyna Nosowska zaliczyła wpadkę w Sopocie i... zapadła głucha cisza. To zmora wielu wokalistów!
Wojna na dekolty. Młode kontra stare pokolenie celebrytek na urodzinach Elle
Natasza Urbańska przyznaje się do uzależnienia. Czy to szkodliwy nałóg?