Bożena Walter była gwiazdą "dawnej" telewizji. Dziś pomaga potrzebującym i wspiera swojego męża
Bożena Walter (76 l.) to wielka postać polskiej telewizji. Od ponad 50 lat pozostaje w związku z Mariuszem Walterem (78 l.), z którym ma dwoje dzieci. Jaka prywatnie jest słynna dziennikarka?
Była niekwestionowaną gwiazdą „dawnej” telewizji. Poświęciła jej 36 lat. W tym czasie wyszła za mąż, urodziła dzieci, została babcią.
„Bożena Walter była logiczna, sensowna. Wiedziała, co mówi, i rozumiała, co mówi. Zawsze elegancka, zawsze obiektywna. Wyważona. Dama” – charakteryzował ją Jerzy Gruza.
Do grona warszawskich spikerów dołączyła dzięki Irenie Dziedzic.
Walter pracowała wtedy w radiu w audycji „Dla tych, co na morzu”. Dziedzic przychodziła tam, by prowadzić koncert życzeń.
Po paru miesiącach powiedziała: „Może byś spróbowała usiąść przed kamerą?”.
Propozycja była o tyle niecodzienna, że „kandydatka” miała za sobą karierę spikerki w ośrodku telewizji krakowskiej.
Ale to w stolicy nie miało znaczenia. Próba wypadła świetnie, lecz dziennikarka była wtedy w ciąży, Irena Dziedzic stwierdziła więc: „Musisz urodzić dziecko, potem ponownie spróbujemy posadzić cię przed kamerą”.
Słowa dotrzymała. Po latach Barbara Borys-Damięcka mówiła: „Była świetną dziennikarką. Z dobrym tembrem głosu, dykcją i prezencją. To wszystko potrafiła łączyć”.
Zawsze pomogła
Skryta, wrażliwa. Niełatwo było się z nią zaprzyjaźnić, ale jeśli ktoś został przyjęty do wąskiego grona bliskich jej ludzi, była to przyjaźń prawdziwa.
Życzliwość okazywała jednak nie tylko przyjaciołom – dawni współpracownicy mówią, że nie spoufalała się z nikim, ale gdy trzeba było, zawsze pomogła.
Wojenne dzieciństwo pamięta jak przez mgłę: odgłos bombardowań i częste schodzenie do piwnicy. Jej ojciec, porucznik Władysław Bukraba, trafił do radzieckiej niewoli.
Ostatnie wiadomości od niego nadeszły ze Starobielska. Po latach okazało się, że zginął od strzału w głowę w charkowskim więzieniu NKWD.
Miał wtedy 33 lata, Bożenka zaledwie 2. Jej matka aż do połowy lat 50. nie wierzyła, że mąż zginął. Pracowała ciężko, by utrzymać całą rodzinę, a wnuczką zająć się musieli dziadkowie.
Nic więc dziwnego, że jako dziecko Walter była z nimi bardzo związana.
Dziadek, artysta malarz, godzinami opowiadał jej o Mahatmie Gandhim.
W Krakowie była u nich do 2 klasy podstawówki. Potem 2 lata u siostry ojca w Sopocie.
„Ciocia była dyrektorką domu dziecka. Tam nad morzem czułam się prawie szczęśliwa” – mówiła w wywiadzie dla „Pani”.
Ponownie zamieszkała u dziadków, w końcu wróciła do mamy do Kielc, gdzie chodziła do liceum im. Jana Śniadeckiego.
Wbrew radom mamy, by została lekarką, wybrała iranistykę.
Na rok przyjęto zaledwie 6 osób. Lata 60. były biedne, ale radosne. Bywała w Piwnicy pod Baranami i Jaszczurach.
Była na IV roku, gdy przeczytała w „Przekroju” o powstającej w Krakowie telewizji.
Poszła do dyrektora stacji: „Skończyłam studia. Chciałabym tu pracować” – oświadczyła.
„Dobrze. Niech pani próbuje”. Została spikerką, robiła reportaże. Pracowała też w Katowickim Radiu. Była reporterem w „Śląskim Magazynie Informacyjnym”.
Właśnie w radiu na schodach w 1962 r. Bożena Bukraba poznała Mariusza Waltera.
Rozmawiali chwilę. Na koniec on rzucił: „Jadę do pracy w warszawskiej telewizji”.
Spotkali się po 2 latach, gdy przyjechała do stolicy, by pracować w redakcji młodzieżowej Polskiego Radia. Po 3 miesiącach byli już małżeństwem.
Mariusz Walter podobnie jak ona, był półsierotą. Jego ojciec, zatrzymany przez NKWD we Lwowie, zaginął bez wieści.
W 1967 r. Walter urodziła Piotra. Jak niegdyś ona przebywała u dziadków, tak teraz on dużo czasu spędził w Kielcach, gdzie opiekowała się nim jej mama.
W 1973 r. urodziła się Sandra. Dziś oboje mają już dzieci: Piotr 19-letnią Zuzannę i 11-letniego Maksa, a Sandra (po mężu Nowak) prawie 7-letnie bliźnięta: Jagódkę i Mikołaja.
Co by było gdyby?
Nie warto gdybać, ale co by było, gdyby przed 53 laty dziennikarka nie spotkała Mariusza Waltera? Czy zapisaliby się w historii telewizji?
Wspólne Studio 2. Jej autorskie programy: „5, 10, 15”, „Czar par”, „Przyjaciele” (pierwszy talk-show z niepełnosprawnymi), „Camerata” (z Małgorzatą Jedynak).
A gdyby Mariusz Walter przeszedł weryfikację, opuściłby TVP? Pewnie nie.
Nie powstałaby TVN, nie byłoby Fundacji Nie jesteś sam.
Bożena Walter nie rozpamiętuje przeszłości. Nie wraca myślami do pracy w TVP.
Natomiast wciąż przyjaźni się z Edytą Wojtczak, która była jej niezwykle życzliwa, gdy zaczynała pracę spikerki.