Brat znanego aktora bezdomnym
Leszek, brat znanego m.in. z serialu "Na dobre i na złe" Krzysztofa Pieczyńskiego, był bezdomnym. Do życia wrócił dzięki pomocy lokalnej społeczności.
Przez długi czas koczował w zdezelowanym żuku na parkingu w centrum Kielc. Dzięki lokalnym dziennikarzom, dyrekcji Zakładu Usług Komunalnych, proboszczowi parafii św. Jadwigi Królowej oraz Stowarzyszeniu ATD Czwarty Świat udało mu się wyjść na prostą.
- Pochodzę z rodziny wielodzietnej, było nas dziesięcioro rodzeństwa. Mój brat Krzysiek jest dziesięć lat młodszy ode mnie. Urodziłem się w Drawsku Pomorskim, potem przenieśliśmy się do Opola. Mieliśmy bardzo dobrych rodziców. Ojciec był kierowcą w PGR, mama zajmowała się rodziną. Dali nam wiele miłości. To były inne czasy, ludzie byli życzliwsi i nie było takiej zawiści, jak teraz - opowiada "Twojemu Imperium" Leszek Pieczyński.
Do Kielc przyjechał "za chlebem". Przez lata pracował jako kierowca i kamieniarz. Nieszczęśliwie się zakochał.
- Straciłem wszystko przez nieuczciwość kobiety, z którą się związałem. Wylądowałem na bruku - mówi. Wtedy skontaktował się z nim jego sławny brat.
- Zaproponował, że zabierze mnie do Warszawy. Ale ja nie chciałem mu przeszkadzać, bo był świeżo po powrocie z USA i sam musiał sobie ułożyć wszystko od nowa. Zresztą nawet, jak bliski chce być dobry, to jego partnerowi może się nie podobać, że rodzeństwo siedzi na głowie. Nie chciałem być dla Krzyśka ciężarem - tłumaczy, dodając, że ma za sobą wygraną walkę z nowotworem.
- Nie mam do Krzyśka żalu, bo w tych czasach nikomu nie jest łatwo. Zresztą, co miałbym mu powiedzieć: "Kup mi mieszkanie, samochód...". Nie chcę, żeby mnie ktoś utrzymywał. Bo mam swoje ambicje i godność - podkreśla.
Dziś jest zdrowy, ma pracę, udało mu się wynająć mieszkanie. Wspiera bezdomnych i... chciałby spotkać się z bratem...