Reklama
Reklama

Bruno Ciechowski: Pielęgnuję pamięć o moim ojcu

Miał pięć lat, kiedy usłyszał w radiu wiadomość, że jego tata nie żyje. Nie zdążył go dobrze poznać. Dziś słucha jego piosenek i jest dumny z nazwiska, które nosi.

Na początku lipca ukazała się książka "Obcy astronom" z tekstami Grzegorza Ciechowskiego (†44 l.). Za tym projektem stoi Bruno Ciechowski (22 l.). - Pielęgnuję pamięć o moim ojcu. Staram się popularyzować jego twórczość i osobę, a przy okazji dużo się uczę - mówi syn artysty.

Dwa lata temu wydał też album z mało znanymi zdjęciami taty autorstwa jego przyjaciela, Andrzeja Świetlika. Bruna wzrusza szczególnie jeden wiersz ojca. - Stworzył go specjalnie dla mnie, to jak testament. Prosił, bym był lepszą wersją jego - mówił w "Dzień Dobry TVN".

Reklama

"Obiecaj mi, że będziesz kochał raz. Obiecaj mi, nie powiesz Bogu: pa. Obiecaj mi, że wszystko co jest we mnie złe, ominie cię i będziesz inny niż ja" - pisał Grzegorz w wierszu pt. "Nie tak jak ja" (cały tekst możesz przeczytać tutaj).

Bruno miał zaledwie pięć lat, kiedy lider Republiki nagle zmarł. Było to tuż przed świętami Bożego Narodzenia, 22 grudnia 2001 roku. Wokalista przeszedł w klinice w Warszawie operację tętniaka serca, ale nie udało się go uratować. - Gdy mama była z nim w szpitalu, zajmowali się mną i starszą o prawie dwa lata Helą znajomi rodziców. Bawiliśmy się w chowanego i w radiu usłyszałem, że tata nie żyje. Miałem pięć lat, ale pamiętam to do dziś - wspominał w wywiadzie dla "Gali".

Mimo że był małym chłopcem, ma wiele wspomnień związanych z ojcem. Ciechowski lubił chodzić z dziećmi na plac zabaw, rozpieszczać je i robić im niespodzianki. - Z każdego wyjazdu przywoził coś fajnego. Jedną z rzeczy mam do tej pory. To elektryczna gitara zabawka, którą kupił mi w Stanach - wspominał syn.

Kiedy tata pracował, zamykał się w swoim gabinecie i jego pociechy wiedziały, że nie wolno mu przeszkadzać. Jeździł w trasy koncertowe, ale miał zasadę, że ferie i wakacje spędzał zawsze z najbliższymi.

Nagła śmierć Ciechowskiego była szokiem dla całej rodziny. Tym bardziej, że jego żona, Anna Wędrowska, którą poślubił w 1994 roku, spodziewała się kolejnego dziecka. Bruno, patrząc z dzisiejszej perspektywy, podziwia mamę za jej siłę i niezłomny charakter. Anna robiła wszystko, by ich dzieciństwo było szczęśliwe. I choć potem związała się z innym mężczyzną i ponownie wyszła za mąż, zawsze dbała, by nie zapomnieli o Ciechowskim. Był wielką miłością jej życia, spędzili razem 13 lat.

- Wszyscy twierdzą, że jestem zaskakująco podobny do ojca. Te same gesty, mimika i rysy twarzy. Mama mówi, że każdy mój ruch, każde kichnięcie czy chrząknięcie są identyczne jak u niego - zdradził Bruno w wywiadzie.

Dla niego tata cały czas żyje w swojej twórczości. Słucha jego piosenek, ogląda stare zdjęcia, słucha wspomnień dawnych kolegów z zespołu, odkrywa go na nowo. Sam nie ma artystycznych ambicji, śpiew i gra na instrumentach to nie jego bajka.

Studiuje na wydziale zarządzania i wyznaczył sobie inny cel: chce kultywować pamięć o ojcu, marzy, by młode pokolenie słuchało jego płyt, bo są ponadczasowe. Chętnie bierze udział w spotkaniach promujących książkę "Obcy astronom", dzieli się wspomnieniami, szczerze opowiada o rodzinie. - Chciałbym kiedyś być dla swoich dzieci takim ojcem, jakim on był dla mnie. Jestem dumny, że noszę nazwisko Ciechowski - mówi Bruno.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd;


Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Grzegorz Ciechowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama