Brylska o śmierci córki: Moje serce wciąż krwawi
Jej świat zawalił się lata temu. Bo nikt nie powinien przeżyć takiego dramatu, jak ona.
Od lat 15 maja jest dla Barbary Brylskiej (72) dniem pełnym wspomnień, ale nie tych dobrych, a wyjątkowo tragicznych. Właśnie tego dnia, w 1993 roku o godzinie 11.10, aktorka podniosła słuchawkę dzwoniącego telefonu i usłyszała: Dzwonię ze szpitala w Brzezinach. Basia Kosmal (20) nie żyje, zginęła w wypadku samochodowym.
Każdego roku pani Barbara przypomina sobie te słowa i ten dzień... "Właśnie mija 20 lat, a moje serce wciąż krwawi tak samo" - wyznaje "Świat&Ludzie".
Tego dnia córka aktorki wracała z Łodzi do Warszawy. Za kierownicą małego fiata siedział Xawery Żuławski. Choć droga była prosta, samochód wpadł w poślizg. Chłopak stracił panowanie i uderzył w drzewo. Basia zginęła na miejscu, z powodu obrażeń wewnętrznych.
W tym roku, 12 maja o godzinie 18.00, przyjaciele Basi zapraszają na mszę do warszawskiego kościoła Świętych Apostołów Piotra i Pawła na ul. Puławskiej, a później do lokalu Znajomi Znajomych na projekcję filmu "Motyw cienia", w którym Basia zagrała jedną z głównych ról.
Pani Barbara także tam będzie. Nie zabraknie też młodszego brata Basi, Ludwika, pieszczotliwie nazywanego przez wszystkich Dudą.
"Żyję tylko dzięki niemu. Pamiętam jak tego feralnego dnia mówił do mnie: 'Mamusiu, żyj dla mnie!' I żyję dla niego i dla swojego wnuka" - opowiada pani Barbara.
Aktorka cały czas stara się pracować, mieć zajętą głowę i nie myśleć. Jest szczęśliwa, że jej Basia wciąż ma tylu oddanych przyjaciół, którzy o niej pamiętają.
IP
17/18/2013