Był gwiazdorem w programie "Big Brother". Oto co działo się za zamkniętymi drzwiami
Klaudiusz Ševković ogólnopolską sławę zyskał za sprawą udziału w "Big Brotherze", a widzowi do dziś pamiętają jego poczucie humoru i luz. Po zakończeniu przygody w pierwszej edycji programu imał się wielu zajęć i ciągle brylował w show-biznesie, a po latach wyjawił prawdę na temat tego, co się działo za zamkniętymi drzwiami domu Wielkiego Brata!
Pierwsza edycja "Big Brothera" miała premierę ponad 23 lata, lecz widzowie do dziś pamiętają bohaterów tego kontrowersyjnego show, w szczególności Klaudiusz Ševkovića i Piotra "Gulczasa" Gulczyńskiego, którzy bardzo się zaprzyjaźnili. Po zakończeniu emisji programu przyjaciele nie zniknęli z show-biznesu, wręcz przeciwnie, stali się celebrytami, a Klaudiusz próbował sił na wielu polach: pisał książki, był prowadzącym w różnych programach kulinarnych, występował w filmach i serialach, a nawet wydał płytę.
Teraz 54-latek ponownie postanowił o sobie przypomnieć i udzielił wywiadu, w którym opowiedział o kulisach castingu do "Big Brothera"!
Klaudiusz Ševković nie kryje, że celebrytą został przez przypadek i również przypadkowo zgłosił się na casting reality show i przed laty nie spodziewał się, że zostanie zaproszony do formatu.
"Ja się zgłosiłem tam przez przypadek. Wtedy już mieszkałem w Niemczech. Miałem oczywiście polską telewizję, bo chciałem wiedzieć, co się w kraju dzieje. Zobaczyłem program na TVN-ie, że szukają ludzi do show. Wysłałem zdjęcia, jakąś notkę i o mnie i potem byłem zapraszany na castingi" - przyznał w podcaście "OK! Boomer".
W tej samej rozmowie 54-latek przyznał, że produkcja podczas castingu bardzo starała się, aby wybrać najciekawsze osoby, przez co musiał przejść aż siedem etapów, z czego najbardziej zapamiętał wielogodzinną rozmowę z psychologami oraz odpowiadanie na różnego rodzaju pytania.
"Pierwszy, trzeci, czwarty, tych etapów było siedem. Ta cała procedura trwała chyba z pół roku. Najbardziej w głowie został mi casting z psychologiem, bo to naprawdę było "pranie mózgu"" - dodał.
54-latek nie ukrywa, że dostał od losu wielką szansę i ją wykorzystał, a dziś jest dumny ze swoich poczynań.
"Ten program dał nam trampolinę, do tego, żeby coś fajnego zrobić. Albo ktoś z niej skorzystał, albo nie. Ja wykorzystałem ten program na maksa" - podkreślił.
Przeczytajcie również: