Reklama
Reklama

Była wielką gwiazdą polskiej piosenki. Na koniec została bez grosza

O Marcie Mirskiej - piosenkarce, która w latach 50. porywała tłumy i wypełniała największe sale koncertowe w Polsce - mówiono, że prywatnie jest wprost nie do zniesienia. O skandalach z jej udziałem krążyły legendy... Ostatnie miesiące swego życia spędziła praktycznie nie wychodząc z mieszkania, a po śmierci męża została bez środków do życia. Nie miała nawet na chleb.

Marta Mirska była niezwykle uzdolnioną artystką, ale - jak twierdzą jej biografowie - zmarnowała swój wielki talent i dokonywała bardzo złych wyborów.

"Lubiła się bawić (...) Zdarzało się, że z powodu jej niedyspozycji trzeba było odwołać koncert" - opowiadała o niej Hanka Bielicka, co niedawno przypomniał magazyn "Retro".

O "wybrykach" Marty Mirskiej mówiła cała Polska

Mirska nagrała ponad 500 piosenek, w tym mnóstwo hitów, które nucili dosłownie wszyscy. W latach 40. i 50. ubiegłego wieku najpopularniejszą polską piosenkarką - publiczność szalała na jej punkcie, a krytycy rozpływali się w zachwytach nad jej głębokim altem...

Reklama

Cała Polska ekscytowała jej skandalami, których była bohaterką. Sama chwaliła się w wywiadach, że "spuściła łomot" Mieczysławowi Foggowi, wygrała pyskówkę z samą Bielicką, a gdy ktoś wejdzie jej w drogę, wie, jak potem uprzykrzyć mu życie.

Wybuchowy charakter sprawił, że koleżanki i koledzy z branży po prostu jej unikali.

"To banda neurastenicznych, zawistnych ludzi. Gdy odniosłeś sukces, fałszywie będą się do ciebie łasić, a gdy się przewrócisz, w najlepszym przypadku zignorują" - grzmiała w wywiadach.

Doszło do tego, że Marta w końcu została sama - bez znajomych, bez przyjaciół.

W 1974 roku piosenkarka postanowiła definitywnie zakończyć karierę, choć wciąż miała miliony fanów, a bilety na jej koncerty sprzedawały się na pniu. Tłumaczyła, że w dobie big-beatu po prostu nie widzi dla siebie miejsca na estradzie.

"Niech mnie pamiętają taką, jaką mnie znali i kochali. Nie ma nic gorszego niż zburzyć swoją legendę" - cytowali jej słowa autorzy książki "Marta Mirska. Gloria i gehenna".

Marta Mirska zmarła z powodu... niedożywienia

Jak twierdzą biografowie Mirskiej, prawdziwym powodem jej przejścia na artystyczną emeryturę były ogromne problemy ze zdrowiem i kompletny brak odporności na środowiskowe animozje i towarzyskie gierki.

"Wiedziała, że nie jest już w wieku, w którym może błyszczeć" - czytamy w poświęconej jej książce.

Ostatnie lata swojego życia Mirska spędziła, dosłownie walcząc o przerwanie. Przehulała wszystkie pieniądze, a że poruszała się wyłącznie na wózku inwalidzkim, praktycznie nie wychodziła ze swojego mieszkania. W dodatku jej mąż - perkusista Zbigniew Reiniger - doznał udaru i musiał zrezygnować z pracy... Zostali bez grosza.

Świat runął Marcie na głowę w kwietniu 1991 roku. Śmierć męża była dla niej ciosem, po którym nie zdołała się podnieść. Odeszła kilka miesięcy później - 15 listopada 1991 roku. Miała 73 lata. 

Dopiero niedawno wyszło na jaw, że zmarła z powodu długotrwałego niedożywienia.

Źródła:

1. Książka T. Stolarskiego i J. Świądera "Marta Mirska. Gloria i gehenna", wyd. 2011.

2. Artykuł "Kariera zakończona w kieliszku", "Na żywo", czerwiec 2019.

3. Książka E. Padoł "Piosenkarki PRL-u", wyd. 2016.

4. Artykuł "Charakter nie ułatwiał jej życia", "Retro", luty 2024.

Zobacz też:

Teresa Lipowska ma dość roli Barbary Mostowiak w "M jak miłość"

Dawid Ogrodnik potwierdził informacje o ślubie z ukochaną. Stało się

Alicja Majewska wystąpi w "Tańcu z Gwiazdami"? Artystka odpowiada

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama