Były chłopak oszukał Zielińską
"Facet pieniądze zainwestował w swoją działalność, a niedługo potem rzucił Kaśkę. A ona została sama z długami" - znajomy Kasi Zielińskiej wspomina traumatyczną historię z przeszłości aktorki.
Teraz Kaśka jest już spokojna o swoją przyszłość - mówi znajoma aktorki. - Stać ją na luksus, ale... pamięta, przez co przeszła - zawiesza głos.
- Jeszcze kilka lat temu Kasia była jak przysłowiowa mysz kościelna. Przyjechała ze Starego Sącza do Warszawy i tu związała się z nieodpowiednim facetem - opowiada. - Nie było im lekko. Kiedy ona próbowała rozkręcić swą karierę aktorską, on próbował rozkręcić swoją firmę - przypomina sobie.
- No, a do tego potrzebował pieniędzy. Kaśka była młoda, zakochana i trochę przez niego zahukana. Dlatego kiedy się okazało, że jemu brakuje kasy na rozruch, ona zaproponowała, że ją zdobędzie. Ciężkie to były dla niej czasy - wzdycha.
- Pożyczyła te pieniądze od swoich znajomych, chociaż oni bardzo jej odradzali pomoc temu chłopakowi. No i niestety mieli rację. Sprawdził się najczarniejszy scenariusz. Facet pieniądze zainwestował w swoją działalność, a niedługo potem rzucił Kaśkę. A ona została sama z długami - opowiada ciąg dalszy historii.
- Bez wsparcia rodziny nie stanęłaby wtedy na nogi. Była w wielkiej rozsypce, nie tylko finansowej ale też emocjonalnej. Ale to jeszcze nie wszystko - zaznacza. Jak mówią przyjaciele aktorki, Zielińska zachowała się wtedy bardzo honorowo.
- Zamiast usiąść w kącie i się użalać nad sobą, Kaśka zebrała się do kupy i po prostu sprzedała mieszkanie, żeby spłacić niemałe wcale długi. Inna sprawa, że nie było jej już stać na utrzymanie tak drogiego lokum - dodaje stanowczo na koniec.
- To rozstanie wbrew pozorom przyniosło jej więcej dobrego niż złego - ciągnie ten wątek inna znajoma aktorki. - Po pierwsze Kaśka zaczęła rozwijać się zawodowo, dużo grać. Była praktycznie wszędzie. A po drugie stała się bardziej otwarta na nowe znajomości. Poznała sporo ciekawych ludzi, zaczęła bardziej zwracać uwagę na swój wygląd. Ogólnie przeszła wielką, choć powolną metamorfozę - twierdzi.
I trudno się nie zgodzić z jej zdaniem. Ale podobno z przeszłości, o której artystka chyba chciałaby zapomnieć, zostało jej kilka nieszkodliwych przyzwyczajeń.
- Nawet wtedy, kiedy nie śmierdziała groszem, miała fioła na punkcie butów - twierdzi znajomy Zielińskiej. - Kasia mogła nie dojadać przez kilkanaście dni, byle tylko kupić sobie nową parę - opowiada.
- Ten mały bzik został jej do dziś - śmieje się. - Podobno w swojej garderobie ma ich aż 60 par! - kręci głową z niedowierzaniem. - Ale teraz oczywiście nie musi na nie odkładać. Stać ją nawet na najdroższe modele. Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, jeśli powiem, że Kaśka najwięcej wydała na buty 3 tysiące złotych - opowiada. - Ale warto było. Są piękne, mają taką kolorową podeszwę - zachwyca się.
Dziś aktorka nie narzeka na brak gotówki. Hojnie się nią dzieli. Kiedy jej obecnemu ukochanemu, Wojtkowi, zabrakło drobnych na napiwek, po lunchu zjedzonym w jednej z modnych knajp, Kasia bez wahania wyciągnęła banknot i wręczyła go swemu narzeczonemu. A on, jak przystało na prawdziwego mężczyznę, szybko uregulował zaległy rachunek.
- Zabrakło mu, więc Kaśka, nie chcąc zostawiać kelnerki bez tipa, wyciągnęła pieniądze z własnej kieszeni i dała spory napiwek - twierdzi kolega Zielińskiej. - Ona bardzo szanuje ludzi, którzy ciężko pracują, bo pamięta swoją długą drogę do sławy i lepszego życia - zamyśla się.
- Może dlatego jest taka zapobiegawcza. Zostało jej to z dawnych czasów, gdy sama musiała walczyć o każdą złotówkę - twierdzi. - Kaśka nie gardzi prezentami, które dostaje po imprezach od różnych firm - mówi tajemniczo.
Na nasze pytanie, o co dokładnie chodzi, śpiesznie wyjaśnia. - Mimo że ona teraz nie narzeka na brak kasy i wydaje fortunę na buty czy ubrania, zawsze lubi dostać coś gratis - opowiada. - Chodzi często na różne pokazy czy imprezy branżowe. A ich organizatorzy, by przyciągnąć celebrytów, kuszą prezentami, które goście otrzymują przy wyjściu. Czasami są to jakieś kosmetyki, drobne gadżety, karnety do dobrych klubów fitness. No i jeszcze nie zdarzyło się, by Kasia czegoś nie wzięła - stwierdza.
- Dlatego w branży trochę się już śmieją, ale nie każdy przecież wie, co Kaśka musiała przeżyć, żeby dostać się na sam szczyt - kończy.