Całe życie była wierna jednemu mężczyźnie. Gdy odszedł, jej świat legł w gruzach
Janina Traczykówna – zmarła półtora roku temu aktorka, której nieśmiertelność zapewniły role Michasi w nominowanych do Oscara „Nocach i dniach” oraz matki Adasia w „Dniu świra” - przez prawie 60 lat była żoną Witolda Skarucha. Gdy w 2010 roku owdowiała, jej życie nagle stanęło w miejscu. Nigdy nie pogodziła się ze śmiercią ukochanego mężczyzny.
Mija właśnie 70 lat od chwili, gdy Janina Traczykówna ukończyła studia na wydziale aktorskim warszawskiej PWST i zadebiutowała na scenie i przed kamerą. Gdy dekadę później dostała główną rolę kobiecą w pierwszym polskim serialu "Barbara i Jan", miała już ogromny dorobek i cieszyła się opinią jednej z najzdolniejszych aktorek swojego pokolenia. Miała też męża, którego kochała ponad wszystko...
"Sława w ogóle mnie nie interesuje. Najważniejsze jest dla mnie, żeby dobrze robić swoje i mieć do kogo wracać po spektaklu w teatrze czy całym dniu spędzonym na planie filmowym" - wyznała w rozmowie z magazynem "Ekran".
Janina Traczykówna poznała Witolda Skarucha, gdy oboje byli jeszcze studentami, ale nie od razu zapałała do niego uczuciem.
"To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Na początku nawet specjalnie się nie lubiliśmy. Dopiero na ostatnim roku zakochaliśmy się w sobie - najpierw na scenie, potem w życiu, i od tamtej pory staliśmy się nierozłączni" - opowiadała "Przyjaciółce".
"Byliśmy skrajnie różni pod względem charakterów, świetnie się uzupełnialiśmy i może właśnie dlatego udało się nam stworzyć szczęśliwy związek" - dodała.
Janina i Witold uchodzili za najbardziej zgodne aktorskie małżeństwo w Polsce. Po studiach wyjechali razem do Szczecina, gdzie na scenie tamtejszego Teatru Dramatycznego zadebiutowali 21 listopada 1953 roku w "Fantazym". Byli już wtedy parą i nie wyobrażali sobie życia bez siebie. Po powrocie do stolicy oboje dostali angaż w Teatrze Dramatycznym i - jak twierdzili - urządzili się Warszawie, choć swoje miejsce na ziemi znaleźli w położonej niedaleko Białobrzegów nad Pilicą wsi. Właśnie tam, z dala od miejskiego zgiełku, czuli się najszczęśliwsi.
"Stworzyliśmy tu sobie mały prywatny raj. Spędzamy w naszym wiejskim domu każdą wolną chwilę" - powiedziała Janina Traczykówna "Życiu na gorąco", gdy pod koniec lat 90. ubiegłego wieku ona i jej mąż zdecydowali się przejść na teatralną emeryturę i ograniczyć aktywność zawodową do minimum.
W 2002 roku Janina Traczykówna po niemal pięcioletniej przerwie od aktorstwa przypomniała o sobie widzom genialną rolą matki w "Dniu świra", za którą dostała nominację do Orła. Zaraz potem przyjęła propozycje gościnnego występu w "Na dobre i na złe" oraz w serialu "Dom niespokojnej starości", a w 2008 roku wcieliła się w Ostojową w "39 i pół". Na planie tej ostatniej produkcji towarzyszył jej mąż. Wszystko wskazywało na to, że oboje mają przed sobą - jako aktorzy - drugą zawodową młodość.
Niestety, 17 lutego 2010 roku Witold Skaruch zmarł. Kilka miesięcy wcześniej aktor przewrócił się tak niefortunnie, że połamał sobie kręgosłup. Lekarze ze szpitala w Konstancinie, pod opiekę których trafił po wypadku, byli bezradni. Żona nawet na chwilę nie odchodziła od jego łóżka. Gdy zmarł, Janina Traczykówna postanowiła na zawsze wycofać się z życia publicznego, zaszyła się w domu nad Pilicą i myślała tylko o jednym - by dołączyć do ukochanego.
"To ja miałam odejść pierwsza" - wyznała "Super Expressowi".
Janina Traczykówna przeżyła męża o 12 lat. Zmarła 22 stycznia 2022 roku, a jej ostatnią wolą było zostać pochowaną obok Witolda Skarucha. Spoczywają w kwaterze aktorów na cmentarzu parafialnym w Skolimowie.