Reklama
Reklama

Cały świat czekał na występ Kate. Ekspertka nie ma wątpliwości, co to znaczy

Globalne media z zapartym tchem śledzą kolejne doniesienia z brytyjskiego dworu. Fani rodziny królewskiej wstrzymują oddech na wieść o stanie zdrowia Kate i wciąż wypatrują wieści o jej publicznych występach. Nic dziwnego, że jej niedawne pokazanie na finale Wimbledonu wywołało takie poruszenie. Ekspertka nie ma wątpliwości co do jego znaczenia i wymowy.

Cały świat patrzy na Kate. Pokazała się na Wimbledonie

Odkąd stało się jasne, że księżna Kate zmaga się z ciężką chorobą, media jeszcze skrupulatniej niż dotychczas zaczęły śledzić jej poczynania. Szczątków informacji dopatrywano się też w zachowaniu Williama, osamotnionego w pełnieniu służbowych obowiązków. Tryskanie humorem czy marsowa mina - każdy detal mimiki mężczyzny miał zdradzać, jak naprawdę czuje się jego nieobecna w przestrzeni publicznej małżonka.

Reklama

Dlatego tak duże poruszenie wywołała jej obecność na Trooping the Colour, zwyczajowo i hucznie obchodzonych urodzinach króla, które odbyły się w Wielkiej Brytanii w połowie czerwca. W ostatnich tygodniach prasa prześcigała się natomiast w doniesieniach dotyczących pojawienia się Middleton na finale Wimbledonu.

I choć nie było pewności niemal do samego końca, 42-latka ostatecznie pojawiła się na ważnym wydarzeniu, by wręczyć nagrodę zwycięzcy. Kobieta prezentowała się jak zwykle wytwornie i elegancko, a w drobnym dodatku do jej stylizacji eksperci dostrzegli ukryty przekaz. Wyszło też na jaw, o czym księżna rozmawiała z Hiszpanem Carlosem Alcarazem, który nie miał sobie równych w prestiżowym konkursie.

Kate pojawiła się publicznie i się zaczęło. Ekspertka nie ma złudzeń

Znawcy brytyjskiego dworu rzucili się do analizowania długo wyczekiwanego występu Kate. Wioletta Wilk-Turska w rozmowie z Plejadą zdecydowanie stwierdziła, że ze zdrowiem księżnej "jest lepiej", skoro zdecydowała się pokazać publicznie. Nie można jednak zapomnieć, że każdy ruch członków rodziny królewskiej ma znaczenie i wymaga solidnego przemyślenia.

"Wszystko, co robią członkowie rodziny królewskiej, jest podszyte PR-em i marketingiem. To są ludzie, którzy zdają sobie sprawę (...), że ich 'być albo nie być' zależy od poparcia opinii społecznej. Wszystko jest symbolem. Każdy strój, zachowanie, gesty. (...) Od tego mają sztaby ludzi, które nad tym czuwają, żeby nie doszło do faux-pas" - tłumaczyła znawczyni w wypowiedzi dla wspomnianego portalu.

Wilk-Turska nie ma złudzeń, że także i uświetnienie swoją obecnością Wimbledonu miało stanowić pewien komunikat. "To jest trochę tak, jakby [Kate] chciała powiedzieć: 'Słuchajcie, nie jest jeszcze idealnie, nie jest całkiem dobrze. Wciąż się leczę, ale ponieważ jest taka okazja, wszyscy oczekują, że będę, to jestem, bo dam radę'" - oceniła ekspertka.

Według niej świadomi poważnej choroby księżnej Brytyjczycy powinni docenić jej decyzję i uhonorować ją w zamian "największym szacunkiem i podziwem". Tak się zresztą stało - wyrazem podziękowania i wsparcia były bez wątpienia owacje na stojąco, którymi została przywitana Middleton. Zgodnie z zasadami etykiety przywitali się z nią również tenisiści. W ich ukłonie nie należy więc dopatrywać się niczego więcej ponad to, co wynika z norm obcowania z członkami rodziny królewskiej.

Zobacz też:

Wieści o chorej księżnej Kate i jej córce dają do myślenia. Role się odwróciły

Wieczorne doniesienia ws. księżnej Kate. Meghan oficjalnie reaguje, decyzja zapadła od razu

Książę William publikuje zaskakujący wpis. To pierwsze takie wieści od czasu choroby Kate

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kate Middleton
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama