Reklama
Reklama

Carrey był jedną z najlepiej opłacanych gwiazd. Dziś mówi wprost, że cienko przędzie

Jim Carrey był niegdyś jednym z najpopularniejszych aktorów do świecie. Do dziś nawet niezaprawieni kinomani dobrze kojarzą jego nazwisko. Niespodziewanie dwa lata temu gwiazdor postanowił zakończyć karierę. Teraz zmienił zdanie i ma ku temu dobre powody. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to... wiadomo.

Jim Carrey zarabiał krocie. Niedawno trąbił o zakończeniu kariery

"Maska", "Głupi i głupszy", "Ace Ventura: Psi detektyw", "Truman Show" czy "Zakochany bez pamięci" - trudno wyobrazić sobie te produkcje bez Jima Carreya. Niegdyś Amerykanin należał do czołówki najlepiej zarabiających aktorów Hollywood, a jego majątek szacowano nawet na 300 mln dolarów. Tym bardziej dziwi fakt, że dzisiaj 62-latkowi nie wiedzie się już tak dobrze.

Przypomnijmy, że w ostatnich latach celebryta pojawiał się jedynie w serii "Sonic". Przed premierą drugiej części zapowiedział jednak, że kończy karierę.

"Cóż, odchodzę na emeryturę. Tak, prawdopodobnie. Mówię dość poważnie. Naprawdę lubię swoje spokojne życie, naprawdę lubię malować obrazy, naprawdę kocham swoje życie duchowe. I czuję, że - i jest to coś, czego możesz nigdy nie usłyszeć od innych celebrytów - mam dość. Zrobiłem wystarczająco dużo. To mi wystarczy" - mówił w 2022 roku w rozmowie z portalem Access Hollywood.

Reklama

Ale pozostawił sobie pewną furtkę...

Miał kończyć karierę, a tu takie wieści. Sprytny ruch Jima Carreya

Słynący z talentu komediowego gwiazdor zapowiedział bowiem, że nie wyklucza ponownego wejścia na plan. Aby się to stało, musiałyby być spełnione konkretne warunki.

Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku pojawiły się plotki, że Carrey powróci na ekrany dzięki roli w nowej wersji "Grincha". Agent artysty szybko jednak zdementował te doniesienia.

Fani nie kryli zawodu, ale finalnie celebryta pozostał konsekwentny w unikaniu tzw. sequelozy, czyli zalania rynku projektami będącymi kontynuacjami hitów z przeszłości jedynie w celu czerpania szybkiego i łatwego zysku z ich przeszłej popularności. Ale czym innym jest w gruncie rzeczy "Sonic"...?

Carrey zarzekał się, że to koniec, ale nagle zmienił zdanie. Powód mógł być tylko jeden

Jak widać, podejście Carreya diametrialnie się zmieniło. Wielkimi krokami zbliża się bowiem premiera trzeciej części serii, do której gwiazdor nie zamierzał już powracać, ale finalnie jednak to zrobił. Na konferencji prasowej wokół filmu jeden z dziennikarzy przypomniał mu jego własne słowa o "scenariuszu pisanym złotym atramentem", chcąc dowiedzieć się, czy kolejna odsłona sagi była tak świetna, że aż przekonała go do powrotu na plan.

"To mogła być hiperbola, ale tak. Wróciłem do tego uniwersum, bo po pierwsze, mogę zagrać geniusza, co jest pewnym wyzwaniem. I po prostu... Kupiłem dużo rzeczy i szczerze mówiąc, potrzebuję pieniędzy" - powiedział z rozbrajającą szczerością Carrey.

To kolejny dowód na to, że celebrycie nie wiedzie się obecnie najlepiej. Nadal czeka on na sprzedaż luksusowej willi w Los Angeles, której cena uległa niedawno znacznemu obniżeniu z 28,9 do - bagatela - 19 mln dolarów. Aktor wciąż ma jednak dom na hawajskiej wyspie Maui czy kolekcję drogich samochodów.

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Ed Sheeran, Jennifer Lopez... brakowało im nawet dachu nad głową. Gwiazdy, które były bezdomne!

To nie były plotki o problemach Weroniki Rosati. Zrobiła to przez kłopoty finansowe

Doda straciła miliony złotych. Wszystko przez byłego męża. "Żyję skromnie"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jim Carrey
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy