Chajzer dostał zakaz i z wściekłości aż nie wytrzymał. "Byłoby eko, a tak jest sreko!"
Filip Chajzer lubi podgrzać to i owo. Z pewnością dlatego jego marzeniem jest zrealizować się w gastronomii. Tym razem jednak podgrzał tylko dyskusję na temat ekologii w Warszawie.
Filip Chajzer wyraził swoje niezadowolenie w związku z najnowszymi decyzjami władz Warszawy, dotyczącymi ograniczeń wjazdu pojazdów uznanych za zbyt nieekologiczne. W swoim poście na Instagramie Chajzer ironicznie ocenił nowe zasady, twierdząc, że czuje się "zrobiony w balona" wobec ograniczeń dla samochodów najbardziej zanieczyszczających środowisko. Co dokładnie tak go zdenerwowało?
"Moje własne ukochane miasto stołeczne Warszawa chcę mnie robić, delikatnie rzecz ujmując, w balona. To mój mercedes S320 z 1995, którym nie będę mógł jeździć już do pracy, bo ktoś w stołecznym ratuszu namalował sobie mapkę. Mapkę strefy czystego transportu, która ma ograniczyć wjazd do Warszawy najbardziej zanieczyszczającym powietrze pojazdom, w przypadku silników benzynowych to auta wyprodukowane przed 1997" - pisze Chajzer.
"No, chyba że jesteś zameldowany w obrębie strefy i płacisz w WAW podatki. Wtedy twoje auto jest spoko. I teraz ambaras, kilka pokoleń w Warszawie, mieszkam na Mokotowie, podatki naturalnie Warszawa, ale strefa zaczyna się kilometr od mojego domu i moje ukochane auto nie jest spoko. Dwie ulice dalej byłoby już eko a tak jest sreko!" - dodaje były prezenter TVN-u.
Opinia Chajzera wywołała gorącą dyskusję pod jego wpisem. Niektórzy internauci nie rozumieją jego oburzenia. Podkreślają natomiast istotę działań na rzecz ograniczenia emisji spalin w dużych miastach.
"To miłe, że ma pan hobby i zabawkę w garażu, pana wolność. Ja mogę mieć drona i rozumiem, że nie wszędzie wolno mi nim latać ze względu na bezpieczeństwo innych osób. Takim "gadżetem" jak ten wjedzie pan na zlot youngtimerów, ale od dawna nie do centrum Berlina, Paryża czy Londynu. Przy okazji gratuluję dziennikarskiego "riserczu", że wielomiesięczną pracę i badania wieloosobowego zespołu ekspertów nazywa pan 'narysowaniem mapki'" - pisze jeden z internautów występujący pod nickiem JedenSamochódMniej.
"Poza tym swoim wpisem wprowadza pan w błąd opinię publiczną (etyka dziennikarska?) - osoby mieszkające w strefie mają 3-letni okres przejściowy, potem obowiązują te same zasady" - dodaje komentator na koniec.
Ale komentariat u Filipa Chajzera nie jest jednorodny, więc i głosy z drugiej strony sporu są dobrze słyszalne.
"Wolność jest nam stopniowo odbierana. Jako społeczeństwo jednak zdążyliśmy udowodnić, że w chwili kryzysu potrafimy się zjednoczyć, czego najlepszym przykładem był strajk paliwowy przeprowadzony półtora roku temu. Ja sam przymierzam się do kupna Jaguara z silnikiem V8 i zastanawiam się na jak długo miłościwie nam panujący rząd pozwoli mi na jazdę klasycznym samochodem w dużych miastach. Wszyscy teraz stawiają na elektryki, które paradoksalnie są gorsze dla środowiska niż auta spalinowe" - dowodzi inny entuzjasta klasycznych aut.
Zobacz też:
Filip Chajzer dostanie robotę w TVP? Jego odpowiedź nie pozostawia złudzeń
Filip Chajzer obejrzał film "Ania" i... stał się lepszym człowiekiem. W emocjach zdradził szczegóły
Dopiero co zwolnili Chajzera z TVN, a tu kolejne fatalne wieści. Filip błaga Polaków o pomoc