Chcą wznowić proces ws. Ireny Dziedzic!
Prokurator generalny ma spore wątpliwości, co do przeszłości legendy telewizji i wnioskuje, aby sąd na nowo zbadał, czy Irena Dziedzic nie współpracowała z SB!
Przeszłość Ireny Dziedzic (88 l.) od wielu lat wywołuje sporo emocji. Chodzi przede wszystkim o jej domniemane związki ze służbą bezpieczeństwa.
Sąd dwukrotnie sprawdzał jej przeszłość. Dziś jest uznana za niewinną, ale prokurator generalny, Andrzej Seremet (54 l.) skierował właśnie do Sądu Najwyższego wniosek kasacyjny.
Jak dowiedział się "Fakt", powodem takich działań mają być nowe dowody w sprawie, które niedawno się pojawiły.
Przypomnijmy, że według IPN Dziedzic została zwerbowana jako TW Marlena w czerwcu 1958 roku. Była już wtedy pracownicą TVP.
Sprawa TW Marleny ujrzała światło dzienne w 2006 roku. Prezenterka wystąpiła wówczas o autolustrację.
"Mój problem z SB polega na tym, że oni mi nigdy nie zaproponowali współpracy" - twierdziła Dziedzic.
W aktach pojawiły się informacje, że TW Marlena przez 8 lat współpracowała z SB, za co miała otrzymać w sumie 15 tysięcy złotych. W zamian miała donosić m.in. na poetę Adama Ważyka i cudzoziemców, których poznawała dzięki swojej pracy.
W listopadzie 2010 roku sąd uznał Dziedzic za kłamczynię lustracyjną. Jednak ostatecznie sąd II instancji wyrok ten uchylił.
Wiosną tego roku IPN złożyło wniosek o wznowienie sprawy. Sąd Apelacyjny ów wniosek oddalił.
Teraz wątpliwości ma sam Prokurator Generalny, który wnioskuje o kasację wyroku.
Myślicie, że powinni dalej tę sprawę tak drążyć, czy jednak mogliby dać 88-letniej legendzie TVP już spokój?