Reklama
Reklama

Choroba zaatakowała Romana Wilhelmiego niespodziewanie, ale z wielką siłą. Bliscy bali się mu wyznać prawdę

W tym roku wypada 40. rocznica premiery serialu „Alternatywy 4” Stanisława Barei, w którym jedną ze swych najlepszych w karierze kreacji stworzył Roman Wilhelmi. Aktor był u szczytu sławy, gdy kilka lat po zagraniu Stanisława Anioła zdiagnozowano u niego raka wątroby. Nie wierzył, że choroba go pokona. Do końca snuł plany na przyszłość i denerwował się, że lekarze przetrzymują go w szpitalu.

Choroba zaatakowała Romana Wilhelmiego niespodziewanie, ale z wielką siłą. Rak wątroby z przerzutami do płuc - oto, jaką diagnozę usłyszał aktor, gdy pewnego dnia, zaniepokojony pogarszającym się samopoczuciem, zgłosił się do lekarza. Tego, że pozostało mu niewiele czasu, w ogóle nie przyjął do wiadomości.

"Kiedy byłem u Romka w szpitalu trzy dni przed jego odejściem, nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji" - zdradził brat Romana, Adam Wilhelmi, w rozmowie z "Super Expressem".  

Reklama

Roman Wilhelmi: Był królem życia, ale miał problemy, które... zapijał!

Roman Wilhelmi uchodził wśród swoich znajomych za króla życia.

"Miał gest. Kiedy wszyscy przeliczali pieniądze, on je wydawał. Nie kalkulował. Chciał żyć, żyć, żyć... Miał poczucie nieśmiertelności. Przy swoim ogromnym temperamencie nie wkalkulował tego, że można umrzeć" - wspominał go reżyser Maciej Prus w rozmowie z autorem książki "Roman Wilhelmi. I tak będę wielki!".

Dopiero po śmierci aktora wyszło na jaw, że wcale nie był taki, jakim go postrzegano. Marika Kollar, druga żona Wilhelmiego i matka jego jedynego syna, zdradziła mediom, że Roman latami walczył z demonami, które zatruwały mu życie i niemal nie wpędziły go w depresję. Jakoś sobie radził, bo pił, żeby zapomnieć o problemach.

"Roman miał jakby dwa oblicza: jedno - to śmiejące się - dla świata zewnętrznego i jedno - płaczące - w życiu prywatnym. Potrafił rozbawiać ludzi aż do łez. W momentach załamania, wątpliwości - i tylko w swoich czterech ścianach - pozwalał sobie na pokazywanie swojego smutnego oblicza" - opowiadała Marika Kollar w wywiadzie. (cytat za "Super Express Chicago")

To, że Wilhelmi pił na umór, potwierdził jego przyjaciel - nieżyjący już Marian Kociniak - wspominając Romana w książce "Marian Kociniak. Spełniony" Remigiusza Grzeli.

"Przechlaliśmy masę pieniędzy. To, co nasze kobiety przeżyły z nami, bo balowaliśmy noc w noc, jest nie do opisania" - wyznał.

Roman Wilhelmi: Lekceważył raka, a bliscy bali się mu powiedzieć, że umiera

Roman Wilhelmi nawet przez chwilę nie zwątpił w to, że poradzi sobie z nowotworem. Nie zdawał sobie sprawy, jak poważnie jest chory, a najbliżsi - brat Adam Wilhelmi i partnerka Liliana Kęszycka - bali się powiedzieć mu, że umiera.

Wiary w odzyskanie sił aktor nie stracił nawet wtedy, gdy trafił do szpitala. Twierdził, że nic mu nie jest i do końca ignorował raka. Nie zgodził się, by odwołano spektakle, w których miał grać, przekonany, że w szpitalu znalazł się bez powodu i jedynie na chwilę.

Brat aktora twierdzi, że dzień przed śmiercią Roman dzwonił do Francji, żeby załatwić sobie angaż. Chciał pojechać do Paryża i tam kontynuować karierę... Zazdrościł Wojciechowi Pszoniakowi i Andrzejowi Sewerynowi tego, że mieszkają i pracują w stolicy Francji.

"W kalendarzu wciąż notował daty spotkań. Opowiadał mi, co będzie robił, gdy wyjdzie ze szpitala. Miał masę planów" - wspominał Adam Wilhelmi na łamach "Super Expressu".

Biograf aktora, Marcin Rychcik, odnotował w tomie "Roman Wilhelmi. I tak będę wielki!", że odtwórca głównej roli w serialu "Kariera Nikodema Dyzmy" nie chciał dopuścić, by ktokolwiek dowiedział się, że toczy walkę z rakiem.

"Często podkreślał, że twardym facetem bywa tylko na ekranie i na scenie, lecz kiedy walczył ze śmiertelną chorobą miał dość siły, by do samego końca kryć to przed światem - czytamy w książce Rychcika.

Roman Wilhelmi: Zabiły go papierosy i alkohol

Bliscy Romana Wilhelmiego twierdzą, że aktor w starciu z nowotworem był od samego początku na straconej pozycji. Być może udałoby mu się przedłużyć sobie życie o rok, może o dwa lata, gdyby poważnie podszedł do leczenia i - przede wszystkim - rzucił papierosy.

"Zachorował na raka, ale to alkohol i papierosy go zabiły" - stwierdził syn Wilhelmiego, Rafał, w książce "Być dzieckiem legendy!".

Roman Wilhelmi zmarł 3 listopada 1991 roku. Miał zaledwie 55 lat.

Zobacz też:

Roman Wilhelmi romansował na prawo i lewo. Żadnej pięknej kobiecie nie przepuścił

Iwona Bielska: Roman Wilhelmi chciał skakać dla niej z balkonu

Rafał Wilhelmi o ojcu: drań!

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Roman Wilhelmi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy