Cicha wojna w rodzinie Englertów
Gwiazda serialu "Ranczo", Marta Lipińska, obchodziła półwiecze pracy aktorskiej. Dlaczego na tak ważnym jubileuszu zabrakło jej szwagra, Jana Englerta?
Niedzielny wieczór w warszawskim Teatrze Współczesnym zgromadził rodzinę i przyjaciół aktorki (72). W uroczystości uczestniczyli m.in.: para prezydencka, artyści teatralni, koledzy. Nad całością jubileuszu 50-lecia pracy aktorskiej czuwał dyrektor teatru, a prywatnie mąż pani Marty Maciej Englert (67).
Impreza miała charakter niemal rodzinny. Ale nie wszyscy członkowie rodziny chcieli świętować razem. Rzucał się w oczy zwłaszcza brak Jana Englerta (69), brata Macieja i szwagra jubilatki. W kuluarach szeptano, że bracia wciąż pozostają w chłodnych stosunkach. Dlaczego?
Wiadomo, że obaj panowie są swoimi przeciwieństwami. Jan - wesoły i towarzyski, cieszył się zasłużoną opinią bawidamka i łamał kobiece serca. Dziś ma problem z zaakceptowaniem swojego wieku (w maju skończy 70 lat).
"Przemijanie? Nie ma czegoś takiego! Różne rzeczy się kończą, ale zaczynają się następne. Nie odpowiada mi zniedołężnienie intelektualne i fizyczne. Nie chciałbym publicznie więdnąć" - mówi.
Maciej to jego przeciwieństwo - zasadniczy, wierny od ponad czterdziestu lat swojej żonie. Pogodzony z upływem czasu, potrafi odgryźć się starszemu bratu, który po trzydziestu latach małżeństwa rozwiódł się dla młodszej o ćwierć wieku Beaty Ścibakówny.
"Nie tęsknię za przeszłością. Nie rozpaczam, że się starzeję i posiwiały mi włosy. Każdy wiek ma swoje uroki i przyjemności. Śmieszą mnie mężczyźni, którzy w dojrzałym wieku uganiają się za młodymi dziewczynami. Męskość nie polega na skakaniu z kwiatka na kwiatek" - mówi Maciej Englert.
Obaj bracia wybrali artystyczne zawody i są niesłychanie ambitni, a przy tym zazdrośni o swoje sukcesy.
"Dziesięć lat temu szeptano w kuluarach, że obaj Englertowie są rozpatrywani jako kandydaci na dyrektora Teatru Narodowego. Pierwszą scenę objął Jan, a Maciej pozostał w Teatrze Współczesnym. Jak każdy mężczyzna, źle zniósł tę porażkę" - dodaje informator "Na Żywo".
Ale dwadzieścia lat wcześniej, kiedy Maciej został dyrektorem Teatru Współczesnego, na to samo stanowisko typowano Jana. "Marta Lipińska, która liczyła, że to jej mąż zostanie dyrektorem, bała się, że szwagier może popsuć im szyki. Jan tego nie zrobił, ale niechęć do bratowej i brata pozostała do dzisiaj" - twierdzi źródło pisma.
K.W.
11/2013