Ciężko wytrzymać z Jungowską
"Nieznośna, neurotyczna, uparta i skoncentrowana na sobie" - to rys psychologiczny Edyty Jungowskiej.
42-letnia aktorka, znana głównie z roli Bożenki w serialu "Na dobre i na złe" nie jest osobą, z którą pracuje się łatwo. Koledzy z branży nie mają o niej najlepszego mniemania:
"Nie wypowiadam się źle o swoich koleżankach" - powiedziała "Rewii" znajoma aktorki, poproszona o opinię na jej temat.
Także Olga Lipińska, w której kabarecie Edyta występowała w latach 1995-2000, wspomina współpracę z nią jako koszmar:
"Była jedyną osobą z całej grupy aktorów, która nie miała zaufania ani do mnie, ani do kolegów. Słuchała tylko siebie, nie dała sobie nic powiedzieć, wytłumaczyć. Wydawało jej się, że coś odkrywa, a popadała w banał. (...) Raz nawet z powodu Edyty przerwałam nagranie. Chcąc uratować jej rolę, musiałam wycinać w montażu to, co sztucznie zagrała. Wszystko przez to, że się uparła" - wspomina reżyserka.
Ostatnio jednak podobno coś się zmieniło. Nie wiadomo, czy w życiu Jungowskiej pojawił się mężczyzna, który sprawił, że wreszcie wyluzowała, ale jej przemiana jest ewidentna:
"Edyta rozkwitła" - mówi Krzysztof Skiba, który spotkał aktorkę na Festiwalu Dobrego Humoru. "Patrzyłem na kobietę radosną, opanowaną, spełnioną, u progu szczęśliwych wydarzeń."