Co dalej z karierą Herbuś?
Jeszcze kilka miesięcy temu Edyta Herbuś była przekonana, że jej akcje na show-biznesowej giełdzie są tak wysokie, że nie musi się już martwić o przyszłość.
Edyta Herbuś (29 l.) jeździła ekskluzywnymi samochodami, ba - nawet miała swojego szofera, chodziła do drogich sushi barów. Mogła żyć jak krezuska. Nie mogła przewidzieć, że wkrótce nadejdą dla niej gorsze czasy.
Jesienią ubiegłego roku Polsat definitywnie zakończył produkcję serialu "Samo Życie", gdzie pani Edyta grała dużą rolę. Aktorka nie przeczuwała, że to początek kłopotów. Niespodziewanie kalendarz gwiazdy zaczął świecić pustkami.
Niezrażona tym faktem, tancerka wolny czas postanowiła przeznaczyć na naukę aktorstwa u Bernarda Hillera, który zrobił aktorkę m.in. z Cameron Diaz (38 l.).
- Chciała pokazać polskim filmowcom, że podchodzi solidnie do zawodu. Jednocześnie stać się godną konkurentką naszych profesjonalnych aktorek - mówi nam osoba bliska pani Edycie.
Jednak wyjazdy na kursy Hillera do Rzymu, Londynu i Los Angeles okazały się obciążeniem finansowym.
Postawiła wszystko na jedną kartę. Nawet, jeśli to kosztuje...
Oszczędności celebrytki zaczęły topnieć w zastraszającym tempie.
- Była na razie w Rzymie, a wykorzystała ponad połowę budżetu przeznaczonego na wszystkie trzy wyjazdy. Rezerwa na jej osobistym koncie zmalała prawie o połowę. Ale najbardziej martwi ją to, że nie przyniosła wymiernych efektów. Miała nadzieję, że wieści o skończeniu kursu Hillera otworzą jej drzwi największych polskich producentów. A na razie dostała tylko rólkę w "Klanie". Bardzo ją to niepokoi... - opowiada nam znajoma pani Edyty.
Z naszych informacji wynika, że pani Edyta nie zamierza się poddawać. O chęci doskonalenia swojego warsztatu uparcie wspomina przy każdej okazji, m.in. w programach TVN-u. Ma nadzieję, że to pomoże jej w karierze.
- Idzie właściwą drogą i nic nie jest w stanie jej zatrzymać. Jeśli zabraknie jej pieniędzy, weźmie kolejny kredyt. Na naukę, swoją życiową inwestycję - zdradza jej kolega.
IJ