Co wydarzyło się w sopockim hotelu między Jarosławem Bieniukiem a Sylwią? Tabloid o szczegółach
Jarosław Bieniuk (39 l.) i Sylwia Sz. mieli znać się od pięciu lat, a przez ostatni rok podobno intensywniej komunikowali się ze sobą przez serwisy społecznościowe. Co wydarzyło się między nimi podczas pewnej nocy w sopockim hotelu? O sprawie pisze "Super Express".
W zeszłym tygodniu na rodzinę Bieniuków spadł ogromny cios. Jarosław został zatrzymany przez policję z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przeciwko wolności seksualnej. W jednym z sopockich hoteli miał brutalnie zgwałcić, a wcześniej odurzyć narkotykami niespełna 30-letnią kobietę.
Działacz Lechii Gdańsk złożył wyjaśnienia i po wpłacie 20 tysięcy złotych kaucji został zwolniony do domu. Wydał też oświadczenie, w którym utrzymuje, że jest niewinny.
"Oskarżenia te są nieprawdziwe i formułowane wyłącznie w celu osiągnięcia korzyści materialnych. Pragnę podkreślić, że jestem niewinny, dlatego też niezwłocznie i dobrowolnie stawiłem się na posterunku policji" - napisał.
Sprawa Bieniuka jest szeroko komentowana i opisywana w mediach. W najnowszym numerze "Super Express" odsłania rzekome kulisy owej feralnej nocy. Jest to ponoć wersja przedstawiana przez byłego piłkarza.
12 kwietnia Sylwia Sz. pseudonim "Cassandra" miała zadzwonić do Jarosława i zaproponować spotkanie. Podobno najpierw mieli spotkać się w knajpie i nie byli sami, towarzyszyła im koleżanka. Następnie impreza miała przenieść się do hotelu, gdzie do tej trójki dołączył jeszcze jeden mężczyzna.
"Impreza trwała w najlepsze, alkohol lał się strumieniami, w pokoju pojawiała się obsługa hotelu, która dwukrotnie uciszała imprezowiczów. W pewnym momencie Bieniuk i 'Cassandra' przenieśli się do łazienki" - czytamy w tabloidzie. Dalej opisywane są pikantne szczegóły nocy, podczas której podobno nie zabrakło zabawek erotycznych i gadżetu z sex shopu.
Bieniuk oskarżany jest o podanie Sylwii Sz. narkotyków. Czy tak rzeczywiście było? Z tego, co pisze "Super Express", Jarosław utrzymuje, że nie. "Była zdenerwowana i aby ją uspokoić, Jarek miał podać jej magnez" - pisze gazeta i dodaje, że "wdowiec po Przybylskiej zaprzeczył, by doszło do kneblowania, zaklejania ust czy ostrzejszych form seksu".
Po wspólnej nocy Bieniuk miał odwieźć Sylwię Sz. taksówką do domu. On sam podobno wrócił do pokoju i położył się spać.
Na razie były piłkarz nie skomentował doniesień tabloidu.
***
Zobacz więcej materiałów: