Co z grobem Andrzeja Kopiczyńskiego? Córka: Potrzebuję czasu, by finansowo stanąć na nogi
Katarzyna Kopiczyńska, córka aktora Andrzeja Kopiczyńskiego (†82 l.), odpiera zarzuty, jakoby nie dbała o grób ojca. Kobieta planuje sprawić tacie piękny nagrobek, na razie jednak musi "finansowo stanąć na nogi".
Jest pani jedyną córką Andrzeja Kopiczyńskiego...
Katarzyna Kopiczyńska: - Tato miał cztery żony. Jestem jedynym jego dzieckiem i jedynym żyjącym członkiem jego rodziny - nie licząc syna taty brata, żyjącego w Kanadzie, z którym w zasadzie nie mamy kontaktu.
Ma pani dużo wspomnień związanych z tatą?
- Mimo że rodzice rozstali się, gdy miałam 4 lata, to zawsze miałam tatę. Tato był typem samotnika. Lubił spokój. Mimo to spędzaliśmy dużo czasu ze sobą. Wspominam jego poczucie humoru, kiedy przekręcał dla zabawy wiersze klasyków. Lubiłam nasze wakacje na Mazurach - jeździliśmy całe lata do Racibora nad Świętajnem. To raj dla wędkarzy.
A teatralne dzieciństwo miało miejsce?
- Pochodzę z wielopokoleniowej rodziny aktorów, a to, że obydwoje rodziców było aktorami, sprawiło, że miałam magiczne dzieciństwo. Najpierw mieszkaliśmy w Łodzi, potem w Warszawie. Pamiętam rodziców w Teatrze Narodowym. Mama grała dłużej w Narodowym, bo "po Czterdziestolatku", gdy tato pojawiał się na scenie klasycznego repertuaru, widownia szalała - nie dało się grać. Tato przeszedł do teatru bardziej rozrywkowego i tak już zostało.
Mogę prosić panią o komentarz związany z pewnym delikatnym tematem?
- Oburzają mnie komentarze związane z grobem taty. Dziękuję, że zwraca się pani z tym do mnie, bo to, co wokół "wyziera" z mediów, przeraża i przygnębia. Prowadzone są dyskusje, jestem oskarżana. To dzieje się zupełnie poza mną - bez mojej wiedzy, bez poszanowania mojej osoby. Przede wszystkim chciałam podziękować wszystkim, którzy wspierają mnie dobrym słowem, nie oceniając. To ogromnie dużo dla mnie znaczy.
Jednocześnie z różnych stron płyną do mnie propozycje pomocy, organizowania zbiórek i akcji na rzecz pomnika dla taty. Ogromnie doceniam wolę, chęć pomocy, rozumiem, że dzieje się to z szacunku i sympatii do taty i w żadnym razie nie chciałabym, żebyście państwo poczuli, że gardzę czy odrzucam odruch serca ludzi, którym był on bliski. Każdy, kto czuje, że chciałby dodać swoją, choćby symboliczną, cegiełkę do nagrobka, który za jakiś czas powstanie, zawsze może skontaktować się ze mną prywatnie, choćby poprzez portal społecznościowy. Jednak nie będę organizować żadnych zbiórek, kwest, zakładać fundacji.
Dlaczego?
Po długiej przerwie (mam czworo dzieci - najmłodsze 7 lat) bycia wyłącznie mamą, niedawno zaczęłam pracować. Chcę to robić, a nie prosić o pieniądze. Potrzebuję trochę czasu, żebym finansowo stanęła na nogi i tym samym mogła spokojnie zająć się realizacją nagrobka, który już zaprojektowałam.
Jestem przekonana, że pasja i miłość do tego, czym zajmuję się zawodowo, oraz czas, który poświęciłam na naukę, wkrótce zaowocują, ale to musi jeszcze trochę potrwać. Poza względami finansowymi dochodzą procedury dotyczące zezwoleń i akceptacji na dotknięcie czegokolwiek, zwłaszcza w tej części Cmentarza Powązkowskiego. Wszystkich, którym pamięć mojego taty jest bliska, proszę o uszanowanie mojej woli.
A zdradzi pani, czym zajmuje się zawodowo?
- Mikropigmentacją estetyczną i medyczną. To specjalna forma makijażu związana z korekcją brwi. Mam medyczne wykształcenie, a i wiele artystycznych zainteresowań. W przeszłości myślałam o warszawskiej ASP. Więc to, co robię, nie jest przypadkiem.
***
Zobacz więcej materiałów: