Cugowski broni figlarnego występu Kozidrak. Nie jest w stanie pojąć afery
We wrześniu Beata Kozidrak wystąpiła na scenie z okazji 45-lecia istnienia zespołu Bajm. To właśnie w Szczecinie wykonała swój figlarny występ do piosenki "OK. OK. Nic nie wiem, nic nie wiem", a nagranie błyskawicznie obiegło internet. Teraz do sprawy wraca Krzysztof Cugowski i wyraża swój niepokój, że afera z Beatą trwała tak długo.
Ten występ w Amfiteatrze w Szczecinie przeszedł już do historii. To tam Beata Kozidrak z zespołem Bajm zaprezentowała utwór "OK. OK. Nic nie wiem, nic nie wiem" z okazji 45-lecia istnienia kapeli. Wyuzdany taniec przed fanami wzbudził kontrowersje w całym kraju. Niespodziewanie do afery z września powrócił Krzysztof Cugowski. Wcześniej skomentowała ją Monika Goździalska, Doda, Majka Jeżowska, Rafał Maserak i Zbigniew Hołdys.
Piosenkarka wówczas pokazała swój "popisowy układ taneczny", który jedni przyjęli z aprobatą, a inni... niekoniecznie. Fani nie do końca mogli uwierzyć z tego, jak Beata pręży się na scenie w kabaretkach, krótkich spodenkach i marynarce. W czasie "show" wokalistka kucała, zarzucała włosami, pokazywała język i kusiła kocimi ruchami.
Nie brakowało wówczas komentarzy takich jak: "Tego nie da się odzobaczyć", "Szklanka wody by się przydała", czy "Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść".
Co prawda jeden z fanów tłumaczył, że Beata wciela się w rolę postaci, o której śpiewa i nikt kto dobrze zna repertuar zespołu, nie powinien być zdziwiony. Nawoływał również, żeby należy wszędzie udostępniać te informacje, aby nie robić przykrości wokalistce.
"Powiedzmy najpierw o tym, że Beata od lat podczas wykonywania tego utworu się zachowuje jak na tym filmiku. Jest to utwór, który napisała w 1982 roku (...) Beata podczas show robi performance, wciela się w rolę [kobiety lekkich obyczajów - przyp. red.]" - wyjaśnia Rafał Jakubowski, nazywany jako "twórca cyfrowy".
Choć sprawa już dawno ucichła, to do tematu wrócił niespodziewanie Krzysztof Cugowski. Wokalista obdarzony charakterystycznym głosem nie mógł się nadziwić, że sprawa tego figlarnego występu Beaty Kozidrak ciągnęła się aż tak długo.
Dziennikarz z WP zapytał się Krzysztofa Cugowskiego, jak ze swojej strony widział całą aferę z Beatą Kozidrak. Jako doświadczony wokalista z pewnością nie jedno widział na scenie.
"Mnie w tej sytuacji najbardziej zastanowiło to, że tego typu tematy są nośne dzień, może dwa. A to był temat, który "istniał" 10 dni i jak coś jest takie niestandardowe, to u mnie się zapala czerwona lampka, że to nie jest tak, jak się wydaje, że jest" - wyznał Cugowski w wywiadzie.
Wokalista Budki Suflera nie podejrzewał, że afera z Beatą Kozidrak będzie trwała aż tak długo. Widocznie nie przewidział, że temat dosyć frywolnych ruchów na scenie 61-latki tak bardzo będzie grzał ludzi i media.
"Przecież nie takie rzeczy ludzie robią na scenie. [Beata - przyp. red.] była niestosowna, ale to nie był powód, żeby po niej jeździć 10 dni. (...) Dla mnie bardzo dziwne, bo ludzie robią znacznie gorsze rzeczy i nic się nie dzieje" - mówił Cugowski.
Zgadzacie się z nim?
Zobacz też:
Wampowaty występ Kozidrak niesie się echem w internecie. Jest wyjaśnienie
To jednak nie był koniec popisów Kozidrak na scenie. Pojawiło się drugie nagranie z córką
Siostra Kozidrak nie gryzła się w język. Szorstko skomentowała głosy krytyki