Czekają na przeprosiny od Stockingera
Osoby, które uczestniczyły w kolizji spowodowanej przez pijanego Tomasza Stockingera, oczekują, że aktor wyrazi ubolewanie z powodu tego, co się stało. Jednak pan Tomasz do tej pory skontaktował się tylko z najbardziej poszkodowaną osobą.
Jak informowaliśmy, w czwartek, 8 października, pijany Tomasz Stockinger spowodował stłuczkę na podwarszawskiej drodze. Teraz "Super Express" donosi o szczegółach zdarzenia. W wypadku zderzyły się trzy samochody. Aktor, który miał 2,3 promila alkoholu we krwi, zaczął uciekać z miejsca wypadku.
W kolizji najbardziej ucierpiała Monika R. - musi nosić kołnierz ortopedyczny, jest poobijana. Stockinger na razie skontaktował się tylko z nią. Na przeprosiny czeka jeszcze Stanisław Drozdowski.
"Na policji powiedziano mi, że pan Stockinger zadzwoni do mnie w piątek. Jednak do dzisiaj tego nie zrobił. Nadal czekam, że zadzwoni, przeprosi i załatwi ze mną sprawę mojego uszkodzonego samochodu" - mówi pan Stanisław.
Sam doktor Lubicz ma już dość zamieszania wokół swojej osoby. "Nie chcę już do tego wracać. Proszę to uszanować" - powiedział w rozmowie z "Faktem".
W tym tygodniu czeka go rozmowa z prokuratorem. Za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu grożą mu dwa lata więzienia.
Przypomnijmy, że całą sytuację Stockinger tłumaczył złym samopoczuciem i przepracowaniem: "Zadziałały tu wszystkie elementy: stres, nieodpowiedzialność i zwykła głupota" - mówił na łamach tabloidu.
Zobacz również: