Czesław Mozil rozczarowany postawą Telewizji Polskiej. "Ja bym to przemyślał"
Czesław Mozil w najnowszym wywiadzie opowiedział o nagrodzie, którą otrzymał podczas festiwalu w Opolu. Następnie ocenił, co myśli o aktualnych działaniach Telewizji Polskiej. Te słowa mogą zaskoczyć nawet największych fanów duńsko-polskiego wokalisty...
Czesław Mozil i Michał Zabłocki mieli przyjemność pojawić się w tym roku w Opolu i odebrać nagrodę za utwór "Ławeczka". To właśnie ich piosenka została wybrana przez odbiorców, jako "piosenka publiczności".
"Michał napisał bardzo lekkie, ale jednak wzruszające, chwytliwe melodie. Naprawdę się tego po prostu fantastycznie słucha. My nie jesteśmy z Michałem, nazwijmy to wokalistami, śpiewakami, więc te melodie i te piosenki śmiem powiedzieć, że każdy stadion zaśpiewa. Ale stadion na trybunach, na meczu piłkarskim. To jest naprawdę bardzo pozytywne" - zachwycał się Czesław w najnowszej rozmowie z Onetem, a zaraz potem sprytnie przeszedł do tematu Telewizji Polskiej.
Okazuje się bowiem, że choć zainteresowanie słuchaczy jest ogromne, to Czesław Mozil i Michał Zabłocki raczej nie mogą liczyć na zaproszenia ze strony telewizji. Wszystko wskazuje, że naprawdę marzy im się udział w dużej imprezie.
"Według mnie, jeżeli się wygrywa Opole w SMS-ach, to chyba to jest oczywiste, że dostaniemy zaproszenie specjalnie od telewizji publicznej na sylwestra, prawda? (...) Gdybym był dyrektorem programowym, no to ja bym to przemyślał..." - mówił Czesław Mozil.
Przed końcem roku jeszcze wiele może się wydarzyć i mamy nadzieję, że marzenie muzyka się spełni. Jak wiadomo, tegoroczny festiwal TVP będzie inny niż poprzednie. Przede wszystkim nie odbędzie się w Zakopanem, a na Śląsku.
Ponieważ nie ma jeszcze listy wykonawców, jest nadzieja, że muzycy sięgną po swoje.
Warto przypomnieć, jak Czesław Mozil i Michał Zabłocki się poznali. Czesław mówił o tym w rozmowie z tym samym źródłem.
"Michał siedział na górze Alchemii [przyp. red. lokal na krakowskim Kazimierzu], zszedł na dół na ostatnie dwie piosenki. Dał mi do siebie namiary i powiedział, że pisze teksty w internecie. Tak rozpoczęła się nasza przyjaźń. Nie dalej jak wczoraj byłem w jego domu rodzinnym, gdzie śpiewałem piosenkę "Bałwany" z jego synem Ignacym" - mówił Mozil.
"W Alchemii wydarzyło się wiele cudownych momentów, które na zawsze zmieniły moje życie. To tutaj balowałem do rana, chodziłem na koncerty i świętowałem wielkie sukcesy. Po premierze płyty "Debiut" graliśmy już naprawdę wiele koncertów, ale w Krakowie czułem się bezpiecznie" - z westchnieniem podsumował tamte dni.
Czytaj też:
Czesław Mozil odebrał wyniki badań. Wieści od lekarza pozbawiły resztek nadziei
Przejmujące wyznanie Czesława Mozila. Zaskoczył ws. żony. I to tuż przed ósmą rocznicą ślubu
Wiadomość od Dymnej nadeszła z samego rana. Zerwał się na równe nogi