Czesław Nowicki „Wicherek”: Czy to on rozpętał aferą obyczajową, której głównym bohaterem był... pluszowy „Miś z okienka“?
Pod koniec czerwca 1957 roku raczkująca wtedy Telewizja Polska rozpoczęła emisję „Misia z okienka” - pierwszej polskiej dobranocki. Głównemu bohaterowi, którym był gadający pluszowy miś, przez kilkanaście lat towarzyszył na ekranie uwielbiany aktor Bronisław Pawlik. To właśnie on miał ponoć zakończyć jeden z odcinków programu prośbą, by dzieci pocałowały misia w d... Do dziś nie wiadomo, czy afera obyczajowa, w którą uwikłany został uroczy pluszak, miała miejsce naprawdę, czy została wymyślona przez legendarnego pogodynka Wicherka!
Dzisiejsi sześćdziesięcio- i pięćdziesięciolatkowie z całą pewnością pamiętają skandal, jaki na początku lat 70. ubiegłego wieku wybuchł z powodu... pluszowego bohatera pierwszej polskiej dobranocki.
Legenda o tym, jak Bronisław Pawlik, który prowadził "Misia z okienka", pewnego razu pożegnał najmłodszych widzów prośbą, by pocałowali misia w d..., wciąż jest jedną z ulubionych przez fanów telewizji anegdot. Nikt jednak nie pamięta, by z ekranu rzeczywiście padły słowa, z których później śmiała się cała Polska.
Zmarły w 2002 roku Bronisław Pawlik przyznał kiedyś w wywiadzie, że - rzeczywiście - zdarzało mu się przekląć w studiu, ale nigdy nie robił tego, gdy kamera była włączona. W tamtych czasach wszystkie programy nadawane były na żywo i prowadzący musieli się naprawdę mocno pilnować, by nie popełnić gafy, która mogłaby zrujnować im karierę.
"Zdarzało mi się kilka drobnych "wsypek", ale do tej się nie przyznaję" - powiedział Pawlik w rozmowie z nieistniejącym już "Ekranem".
Dopiero po tym, jak w 1973 roku TVP wyemitowała ostatni odcinek "Misia", o wypowiedzenie na wizji - i to w dodatku w audycji dla dzieci - niedozwolonego słowa oskarżono następcę Bronisława Pawlika, aktora Stanisława Wyszyńskiego.
On również jednak kategorycznie zaprzeczył pogłoskom, jakoby kazał dzieciakom całować misia w cztery litery.
W swym ostatnim wywiadzie, którego udzielił "Przekrojowi", Wyszyński wprost zasugerował, że cała "afera" została nakręcona przez... Czesława Nowickiego, czyli niezwykle kiedyś popularnego pogodynka Wicherka.
"Żaden z nas, ani Pawlik, ani ja, nic takiego nie powiedział. To wszystko robota Wicherka" - stwierdził Stanisław Wyszyński.
Nowicki wymyślił ponoć anegdotę o "Misiu z okienka", by mieć co opowiadać podczas spotkań z widzami, na które wiele lat po wyrzuceniu go z telewizji jeździł z własnym programem kabaretowym "Spotkanie z Wicherkiem".
Czesław Nowicki, który pracę w telewizji stracił w 1972 roku, bo - jak głosi legenda - zapowiedział "zimne wiatry ze wschodu", wymyślał ponoć niestworzone historie, byle dopiec swym byłym pracodawcom, a szczególnie prezesowi Maciejowi Szczepańskiemu.
Nigdy jednak nie przyznał, że to właśnie on jest autorem słynnej i wciąż powtarzanej w wielu polskich domach anegdoty o "Misiu z okienka".
Obyczajowa afera z pluszową kukiełką w roli jednego z bohaterów do dziś nie została do końca wyjaśniona...
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: