Częste wyrzucenia z pracy i pozwy. Richardson ujawniła prawdę o sobie. Mówi też o synu
Monika Richardson (51 l.) udzieliła ostatnio wywiadu, w którym ujawniła, jak żyje się na co dzień z osobą nieneurotypową. Jej syn, Tomasz Malcolm ma zespół Aspergera. Celebrytka poświęciła też kilka słów swoim związkom, a także przeszłości. Wielu mogą zaskoczyć jej słowa.
Monika Richardson, dawniej Zamachowska, a z domu Pietkiewicz, kilka lat temu ujawniła w wywiadzie dla „Vivy”, że jej syn, Tomasz Malcolm jest osobą nieneurotypową.
Udzieliła wtedy wspólnego wywiadu z synem, który opowiedział o zespole Aspergera, który u niego zdiagnozowano. W najnowszym wywiadzie dla portalu Medonet celebrytka daje do zrozumienia, że było to dla niego oczyszczające doświadczenie:
"Myślę, że Tomek nie żałuje tej decyzji, ja na pewno nie. Jeśli nasze doświadczenia - moje jako matki, której synek jest po prostu inny i długo nie było wiadomo, na czym ta inność polega, i jego - człowieka z innym "okablowaniem" mózgu - pomogą choć jednej osobie zaakceptować siebie albo członka swojej rodziny, to wygraliśmy".
Richardson nigdy nie ukrywała, że najtrudniejsze było uzyskanie diagnozy. Po powrocie z Anglii do Polski, walczyła o nią latami:
"W Anglii, w której wtedy mieszkaliśmy, wszystkie mechanizmy wsparcia, zarówno w szkole, jak i w domu, funkcjonowały bardzo dobrze. Gorzej było po przyjeździe do Polski. Przez sześć lat odbijałam się od drzwi kolejnych psychiatrów i psychologów. Zmarnowałam mnóstwo czasu i nerwów Tomka i moich, a także sporo pieniędzy, które, jak się potem okazało, wyrzuciłam w błoto".
Celebrytka, która od początku zdawała sobie sprawę z tego, że jej syn jest inny, nie ukrywa, że poczuła ulgę, gdy wreszcie dowiedziała się od lekarzy, na czym ta inność polega. Jak ujawnia w wywiadzie dla Medonet, po diagnozie było jej dużo łatwiej.
Dwa lata temu Richardson pochwaliła się, że Tomasz zdał amerykańską maturę i dostał się na studia, a także robi prawo jazdy i pracuje w firmie handlującej panelami fotowoltaicznymi. Obecnie 22-letni syn Richardson pracuje jak operator kolejki górskiej w okolicach Nowego Jorku i próbuje swoich sił w modelingu. Jak komentuje dumna mama:
"Mam nadzieję, że zawsze będzie tak szczęśliwy, jak teraz, gdy żyje i pracuje w USA".
Monika Richardson, po wyjeździe syna, nie ma nawet czasu, by odczuć syndrom pustego gniazda. Miniona dekada jej życia to istny rollecoaster. Miłość do Zbigniewa Zamachowskiego, która zrodziła się podczas sprzątanie plaży w Belize na potrzeby programu „SOS dla świata”, wywróciła jej życie do góry nogami.
10 lat później aktor odwdzięczył się jej za troskę i pomoc w płaceniu alimentów, wyprowadzając się z domu i informując, ze pośrednictwem prawniczki, że już nie wróci.
Wtedy na stanowisko chłopaka Moniki zgłosił się na ochotnika Konrad Wojterkowski. Można było odnieść wrażenie, że tak zaskoczył Monikę informacją, że są razem, że nie zaprotestowała tylko przez grzeczność. Ten związek też już przeszedł do historii, a Wojterkowski na pożegnanie dał do zrozumienia, że Monice przeszkadzał jego skomplikowany status finansowy.
Jak ujawnia Richardson w rozmowie z serwisem Medonet, zdążyła się już przyzwyczaić do rewolucji w swoim życiu:
"Właściwie nic nie zmieniam. Może dlatego, że trudniejszy etap w życiu mam zawsze...? Miałam trzech mężów i kilka ważnych związków, przeprowadzałam się w życiu 16 razy, policzyłam, mam dwójkę nie najłatwiejszych dzieci, którymi jeszcze trzeba się trochę opiekować. Co chwila wyrzucali mnie z pracy, często byłam pozywana i spotykałam się w sądzie z ludźmi, których prawie - albo w ogóle - nie znałam. Nie przypominam sobie chyba czasu, który byłby "łatwiejszy". Uważam, że życie to arcyciekawe wydarzenie i warto żyć, póki jest nam to dane".
Zobacz też:
Niespodziewany zwrot akcji u Zamachowskiego i Richardson. Nerwowo w domu Gabrieli Muskały
Ciężkie jest życie singla. Monika Richardson nie szuka jednak desperacko miłości