Członek Backstreet Boys walczy z alkoholizmem
Członek zespołu Backstreet Boys Nick Carter codziennie walczy o to, aby wytrwać w trzeźwości, po tym, jak lekarze ostrzegli go, że zamiłowanie do alkoholu i używek może doprowadzić do jego śmierci.
29-letni piosenkarz w ubiegłym roku zwrócił się do lekarza o pomoc, ponieważ męczył go ból w klatce piersiowej. Lekarze zdiagnozowali wówczas u Cartera kardiomiopatię - chorobę serca, której powodem może być toksyczne działanie alkoholu i narkotyków.
Artysta przez lata nie stronił od używek, co doprowadziło u niego nie tylko do pogorszenia stanu zdrowia, ale i znacznego przybrania na wadze. Lekarze ostrzegli go, że jeśli nie zerwie ze zgubnym nałogiem, może nawet umrzeć.
Nick Carter powiedział w wywiadzie dla magazynu People: "Powiedzieli mi wtedy: Musisz zmienić styl życia". Po ośmiu miesiącach muzykowi udało się zrzucić zbędne kilogramy oraz porzucić alkohol, narkotyki i niezdrowe jedzenie. Piosenkarz przyznał, że raz się poddał i "wypił kilka kieliszków wina, po czym nie mógł przestać". Carter twierdzi jednak, że teraz trwa w trzeźwości dzięki pomocy swojego lekarza.
Dr Richard Polakoff, kardiolog, powiedział dziennikarzowi People: "Kiedy doprowadzi się do takiego stanu, może się on pogarszać i niezwykle osłabić serce. Jednak jeśli powstrzyma się on od alkoholu i innych substancji odurzających, myślę, że z naszą pomocą odzyska pełnię zdrowia".