Dalszy ciąg dramatu Marysi Góralczyk
Połakomiła się na parę tysięcy, a teraz ledwo żyje...
Marysia Góralczyk (27 l.) jest bardzo przygnębiona. Nie może się pozbierać po wypadku, który przeżyła w "Gwiezdnym cyrku".
Przypomnijmy, że podczas swojego feralnego show, Marysia na jednej ręce stanęła na stołku, który następnie przewrócił się, a ona upadła na głowę. Lekarze stwierdzili wstrząśnienie mózgu i liczne obrażenia.
Na jej twarzy widać było nieudawany grymas bólu i łzy. Teraz poddaje się rehabilitacji. Przez sześć tygodni musi nosić kołnierz usztywniający szyję.
Reporterzy "Super Expressu" spotkali aktorkę w jednym ze szpitali: "Musiałam zrobić kolejne badania. Tego dnia od godziny 7:40 latałam po lekarzach" - relacjonuje.
"Zaczęłam od wizyty w szpitalu w Otwocku, gdzie okazało się, że coś jest nie tak z moimi kręgami i konieczne było natychmiastowe założenie kołnierza".
"Będę w nim uwięziona aż sześć tygodni" - dodaje.
Po wizycie w jednym szpitalu Maria udała się do następnego: "Po ośmiu godzinach byłam już wykończona. Na koniec trafiłam do szpitala Bródnowskiego, gdzie zrobiono mi rezonans magnetyczny. Ale na wyniki muszę jeszcze poczekać".
Aktorka twierdzi, że przeżywa istny dramat.
"Jak w tym kołnierzu będę grać w serialu" - zamartwia się...