Reklama
Reklama

Damięcki "ucieka" z Polski

Wierzył w miłość, wspólny dom, marzył o dzieciach z Patrycją. Teraz chce stąd wyjechać, by leczyć rany po rozwodzie.

Kiedy w ubiegłym tygodniu Mateusz Damięcki usłyszał na ślubie kościelnym kuzynów słowa przysięgi małżeńskiej, wspomnienia wróciły. Przecież nie tak dawno, we wrześniu 2010 roku przed ołtarzem w kościele św. Anny w Wilanowie miłość i wierność aż do śmierci przyrzekała mu Patrycja Krogulska (31 l.).

- Wydaje mi się, że nie potrafiłbym wybaczyć zdrady. Ale najpierw musiałbym zdefiniować słowo "zdrada" - to słowa aktora z wywiadu, którego udzielił w październiku 2010 r. - Dziś nie potrafiłbym określić granicy, po której przekroczeniu nie ma już o czym mówić - dodał.

Reklama

Po kilku miesiącach sam musiał poznać tę granicę. Już nie jest tajemnicą, że powodem rozstania Mateusza i Patrycji okazał się inny mężczyzna...

To Remigiusz Kasztelnik, dźwiękowiec, a prywatnie eksnarzeczony Magdy Mołek - dowiedział się nieoficjalnie magazyn "Na żywo". Marzenia o wspólnej przyszłości, o domu pełnym wesołego gwaru dzieci, legły w gruzach.

- Mateusz niejednokrotnie wspominał, że nie chce odwlekać latami decyzji o dziecku. Marzył o tym, by mieć potomka - zdradza tygodnikowi przyjaciółka domu.

- On byłby świetnym tatą. Moi wnukowie go uwielbiają! Kiedy do nas przyjeżdża z taką troską do nich przemawia, wymyśla im zabawy. Jest dla nich kochanym wujkiem - dodaje.

Znajomi aktora twierdzą, że Mateusz jest w fatalnej formie psychicznej. - Myślę, że początkowo próbował zagłuszyć ból aktywnością towarzyską. Umawiał się ze znajomymi, bywał na pokazach mody, pojawił się nawet na Festiwalu Filmowym w Gdyni, ale gołym okiem można było zauważyć, co się z nim dzieje, bardzo schudł, nawet posiwiał... - opowiada dobra znajoma aktora.

- Rozstanie nie jest porażką, gdy oboje tego chcą. Kiedy ona i on dochodzą do wniosku: czas się rozstać. Ale rzadko rozstania są tak jednomyślne - mówił Mateusz w październikowym wywiadzie. - Zazwyczaj jedna strona odchodzi, druga zostaje w bólu. Rozstanie zostawia wtedy bardzo głęboki ślad...

Dziś sam szuka antidotum, by go zatrzeć. Na razie postanowił rzucić się w wir pracy. Gra w rosyjskiej produkcji, do której zdjęcia kręcone są w Moskwie i Paryżu. Jak dowiedziało się "Na żywo", w perspektywie ma kolejną wyprawę zagraniczną. Dokąd? Tego na razie nie chce zdradzić.

V.K.

(nr 26)

Na Żywo
Dowiedz się więcej na temat: Mateusz Damięcki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy