Daniel Martyniuk obraża białostocką sędzię. Nie przebiera w słowach
Daniel Martyniuk (32 l.) postanowił dać upust swojemu rozżaleniu po wyroku, jaki zapadł w sądzie z Białymstoku. Swoją opinię na ten temat ograniczył do omówienia osobowości i charakteru sędzi, która podwyższyła mu zakaz prowadzenia auta z trzech lat do sześciu. Powiało rynsztokiem...
Daniel Martyniuk, jedyny syn niekoronowanego króla disco polo, nie przysparza rodzicom powodów do dumy. Ostatnio znowu wylądował w sądzie za pijackie wybryki. Tym razem poszło o wyrok za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, jednak początki "medialnej kariery" Daniela sięgają 2017 roku, gdy groził policjantce gwałtem, a jej kolegę ugryzł w palec. Sąd wykazał się wtedy wyrozumiałością, warunkowo umarzając postępowanie i wyznaczając Danielowi dwuletni okres próbny. Młody Martyniuk wykorzystał ten czas z właściwą sobie pomysłowością.
W maju 2018 roku wszczął awanturę w domu przyszłych teściów, dokąd udał się swoim szykownym białym porsche. Policjanci wezwani przez rodziców Eweliny, znaleźli przy Danielu marihuanę.
Podobnego znaleziska dokonali funkcjonariusze, wezwani przed Danutę Martyniuk do awantury domowej w przeddzień sylwestra, gdy Daniel miotał przekleństwami w kierunku ciężarnej żony oraz sąsiadów. Gdy przybyli na miejsce policjanci znów znaleźli przy nim marihuanę, szedł w zaparte, że ktoś mu ją podrzucił.
W międzyczasie zdążył przeżyć jeszcze jedno zatrzymanie przez policję, gdy w okolicach miejscowości Sztabin przekroczył prędkość prowadząc auto pod wpływem alkoholu. W trakcie kontroli trzeźwości wyszło na jaw, że ma 0,78 promila w wydychanym powietrzu.
W lipcu 2019 roku stanął przed sądem w Augustowie i usłyszał trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Daniel postanowił nie przejmować się wyrokiem, ani obowiązkami rodzinnymi i spędzał miło czas, obrażając w mediach społecznościowych żonę, którą oskarżył o to, że "złapała go na dzieck" i jej rodziców za to, że, jak twierdził, "zmusili go do ślubu".
Kiedy we wrześniu zeszłego roku wreszcie doszło do rozwodu, mama Daniela jeszcze była po jego stronie. W rozmowie z dziennikarzami całą winę za problemy małżeńskie zrzucała na synową, nazywając ją „zas*aną gówniarą" i oskarżając o przywłaszczenie cennej rodzinnej biżuterii. Niedługo potem zmieniła chyba zdanie na temat jedynaka, bo, jak wyznała, z jego powodu musi łykać antydepresanty.
Ostatnio w sądzie zapadł kolejny wyrok o prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Tym razem żadne z rodziców nie towarzyszyło jedynakowi w sądzie. Podobno doszli do wniosku, że nadszedł czas, by wziął odpowiedzialność za swoje czyny i zaczął ponosić konsekwencje.
Sąd w Białymstoku bez litości potraktował wynurzenia Daniela, który swoją linię obrony oparł na tym, że bez samochodu nie da rady spełniać obowiązków rodzicielskich wobec swojej córki Laury, która po rozwodzie rodziców mieszka z mamą w domu dziadków pod Turkiem. Z Wasilkowa to akurat droga przez całą Polskę.
Sędzia uznała, że młody Martyniuk miał wiele okazji do tego, by przejąć się poprzednim wyrokiem, zamiast na przykład notorycznie uciekać samochodem z kwarantanny i podwyższyła mu dotychczasowy wyrok o równe 100 proc. W ten sposób z trzyletniego zakazu prowadzenia auta zrobiło się sześć. Wyrok jest prawomocny.
Daniel ciężko to przeżył. Swojemu niezadowoleniu dał wyraz na Instagramie, gdzie tradycyjnie "chuliganił po nocy". Na tle zdjęcia przedstawiającego zdemolowane półki i szafki zamieścił wpis:
Jak można się domyślać, te słowa Daniel skierował do sędzi, która przewodniczyła procesowi w białostockim sądzie. Dalej jest jeszcze ciekawiej:
Wprawdzie Martyniuk po namyśle skasował swoje wynurzenia, ale na szczęście w internecie nic nie ginie...
Zobacz też:
Bajońskie kwoty za koncert TVP. Tyle dostała Edyta Górniak!
Anna Markowska bierze ślub! Pokazała się w sukni ślubnej
Naukowcy opracowali maseczki, które wykrywają koronawirusa
***