Daniel Olbrychski wdzięczny. Gangsterzy pomogli mu odzyskać auto
Gdyby nie kradzież samochodu, Daniel Olbrychski (73 l.) prawdopodobnie nigdy by się z pruszkowskim watażką nie spotkał. Nikt się nie spodziewał, że ta pomoc zaowocuje przyjaźnią.
Dziś odcina kupony od swojej popularności, ale przed laty, gdy jego kariera była w rozkwicie, Daniel Olbrychski miał u stóp niemal cały świat. Artysta, okrzyknięty polskim Jamesem Deanem, władający ośmioma językami, grał nie tylko w kraju, ale i za granicą.
To dawało mu ogromne możliwości jako aktorowi i jako człowiekowi, z czego zresztą chętnie korzystał. Przyjaźnił się z Meryl Streep oraz Gerardem Depardieu. Ale wśród jego bliskich znajomych był też groźny pruszkowski gangster Ryszard Pawlik, posługujący się w szeregach mafii wdzięcznym pseudonimem "Krzyś".
Co sprawiło, że dwóch tak skrajnie różnych ludzi - wysoko postawiony watażka i słynny aktor - nie tylko znalazło wspólny język, ale nawet się zaprzyjaźniło?
Być może ich drogi nigdy by się nie przecięły, gdyby nie to, że auto gwiazdora zostało skradzione. Artysta dobrze wiedział, że większość przywłaszczonych pojazdów znajduje nabywców za naszą wschodnią granicą.
Zwykle były to nowe lub kilkuletnie samochody. Tymczasem jego terenowy nissan patrol miał już 12 lat. Zdziwiło go to, ale i tak nie zamierzał odpuścić. Rozzłoszczony zuchwałą kradzieżą postanowił działać. Ktoś ze znajomych skierował go do Pruszkowa. Tak Olbrychski trafił na Pawlika. Wychowany na Wołodyjowskim i Kmicicu mafioso poczuł się zaszczycony.
Czytaj dalej na następnej stronie...
- Ryszard pomógł mu odzyskać auto. Gdy złodzieje zadzwonili z żądaniem okupu, zagroził im połamaniem żeber, nakrzyczał na nich, popisywał się przed Olbrychskim, jaki to on jest ważny - komentuje złośliwie Jarosław Sokołowski, bardziej znany jako "Masa", w książce "Bandyci i celebryci".
Na wynik tej rozmowy nie trzeba było długo czekać. Już następnego dnia wypucowane auto, z pełnym bakiem paliwa, stało pod domem gwiazdora w Podkowie Leśnej. Gdy aktor odzyskał skradziony pojazd, postanowił się odwdzięczyć.
- Potem na wódce się spotykali i zostali koleżkami. Mocno się zakumplowali - twierdzi były gangster. I dodaje: - Przecież Olbrychski musiał wiedzieć, że to jest prymityw, recydywista, człowiek, który gnębił ludzi, i do tego sama wierchuszka gangu. Mimo to sprzedał się za stary samochód?.
Niezwykła przyjaźń między Olbrychskim i Pawlikiem trwała aż do śmierci tego drugiego. Gangster zmarł w 2004 r. po długiej i ciężkiej chorobie. Podczas ceremonii pogrzebowej, oprócz rodziny i jego kompanów, dostrzeżono też Daniela Olbrychskiego i jego żonę, a zarazem menadżerkę Krystynę Demską-Olbrychską.
Udział aktora w pogrzebie pruszkowskiego mafiosa wywołał ożywioną dyskusję w mediach. Żona gwiazdora tak skomentowała tę sytuację: - Byliśmy z Danielem na pogrzebie Ryszarda, którego znaliśmy jako "Krzysia" i bardzo dobrego człowieka. Wiedzieliśmy, że był kiedyś gangsterem, jednak znamy też jego inne oblicze - faceta kupującego drogie leki emerytkom, ukochanego przez swoją pasierbicę i powszechnie szanowanego. I tej jego drugiej, dobrej twarzy przyszliśmy oddać hołd.
Komentarz podzielił społeczeństwo. Niektórzy poparli zachowanie aktora. Inni, tak jak "Masa", byli odmiennego zdania, twierdząc, że nie można się sprzedać za garść srebrników.
***
Zobacz więcej materiałów: