Co za sceny w TVP Info. Holeckiej już nie ma, ale i tak działy się tam straszne rzeczy
Chyba nigdy wcześniej wokół TVP nie było tak fatalnej atmosfery, jak w ostatnich tygodniach. Pod siedzibą nadawcy na ulicy Woronicza odbyły się 14 grudnia protesty wymierzone w planowane przez nową władzę zmiany. W pikiecie wzięli udział tacy pracownicy Telewizji Polskiej jak Michał Adamczyk, Samuel Pereira i Miłosz Kłeczek, a całe wydarzenie było też szeroko pokazywane i komentowane na TVP Info. W trakcie programu "Minęła 20" prowadzonego przez Monikę Borkowską doszło do dziwnych scen.
Od kilku tygodni atmosfera wokół Telewizji Polskiej robi się coraz gorętsza. Kulminacją negatywnych emocji była pikieta zorganizowana przez zwolenników obecnej wersji TVP pod siedzibą spółki w Warszawie. W manifestacji wsparcia wzięli udział najważniejsi pozostali jeszcze na Woronicza dziennikarze, w tym Michał Adamczyk, Samuel Pereira, Miłosz Kłeczek i Michał Rachoń. Internauci od wczoraj kpią z "tłumów", które zagościły pod TVP, ale dla szefostwa stacji było to najwyraźniej wydarzenie wieczoru.
Świadczy o tym choćby skala relacjonowania wydarzenia na antenie TVP Info, które co chwilę nadawało spod budynku Telewizji Polskiej. W ramach programu "Minęła 20" kamery co chwilę udawały się między ludzi, a odpytywani byli tak obecni na miejscu dziennikarze TVP, jak i zwykli protestujący. Wszystko z fotela prowadzącej relacjonowała zaś Monika Borkowska, która w związku z odejściem Danuty Holeckiej zaczyna jawić się jako jej (nie)godna następczyni.
Dziennikarka TVP Info nie próbowała nawet zachować pozorów obiektywizmu i już na wstępnie powtórzyła tezę głoszoną jednym chórem przez pracowników publicznego nadawcy: "Zmienić zarząd TVP może wyłącznie Rada Mediów Narodowych i każda próba przejęcia Telewizji Polskiej bez jej zgody będzie działaniem bezprawnym" - wypaliła bez ogródek.
Cóż, zawsze można powiedzieć, że Borkowska ma prawo do swojego zdania i głoszenia go publicznie. Jeżeli ktoś łudzi się jednak, że potem przybierze rolę obiektywnej gospodarz show, to był w dużym błędzie. Prowadząca gościła w programie polityków z różnych ugrupowań, ale nie tylko skład osobowy był ostatecznie mocno wychylony w stronę dawnego obozu władzy. Monika Borkowska szczególnie mocno uwzięła się na Piotra Borysa, który jako jedyny nie pojawił się fizycznie w studiu. Co z kolei ułatwiało jej wchodzenie mu w słowo:
"Ja panu nie pozwolę obrażać moich kolegów! (...) Da pan spokój redaktorowi Rachoniowi! (...) Proszę mnie nie pouczać, te czasy się już skończyły" - grzmiała po krytyce polityka wymierzonej w Michała Rachonia.
W teorii (i tylko w niej) bezstronna prowadząca nie tylko nie była skłonna wysłuchać swojego rozmówcę, ale dodatkowo sugerowała mu coś dokładnie przeciwnego. Zdaniem Borkowskiej Borys lepiej by zrobił, jakby "dostosował się do jej toku myślenia". Mężczyzna skwitował ten pomysł krótko: "Wtedy bym bardzo zbłądził".
Zobacz też:
- Uwikłany w olbrzymi skandal Michał Adamczyk rozwiązał umowę z TVP. Na tyle może liczyć
- Były gwiazdor TVN-u odmówił przejścia do TVP. Ależ to była oferta!
- Miłosz Kłeczek nieoczekiwanie zniknął z anteny TVP. Wyjaśnił, co się z nim stało