Danuta Martyniuk w środku nocy zablokowała syna. To koniec, poruszenie na całą Polskę
Daniel Martyniuk niespodziewanie postanowił o sobie przypomnieć całej Polsce. Przede wszystkim dał się we znaki swoim rodzicom. Jego nocne nagranie, w którym wyzywa ojca, wywołał ogromne poruszenie. Wściekła Danuta Martyniuk postanowiła tym razem stawić czoła całej aferze. W rozmowie z "Faktem" wyjawiła wstrząsającą prawdę o ich synu. Ogłosiła też, że podjęli już kroki w sprawie jedynaka. "Zaszło to za daleko. Ja już mam tego dosyć, to trwa za wiele lat" - grzmi Martyniukowa.
Miniony weekend zakończył się naprawdę z niezłym przytupem. Postarał się o to Daniel Martyniuk, który w środku nocy zamieścił wstrząsające nagranie z "pozdrowieniami" dla ojca.
"Cześć, kochany tatusiu. Życzę ci więcej takich (...) koleżków (...) - wszyscy, którzy na tobie zbijają hajs i tej całej reszty, a o synu zapominasz... Kocham cię, tatusiu... Pozdrawiam cię! Dawaj jeszcze innym, żeby wszyscy mieli super, tylko twój własny syn nic nie miał. Dawaj im jeszcze..." - krzyczał do telefonu, po czym pokazał niecenzuralny gest i kazał ojcu "zapchać się" pieniędzmi.
Niespodziewanie następnego dnia aferę postanowiła skomentować Danuta Martyniuk. Zawsze broniąca jedynaka kobieta tym razem zmieniła podejście:
"Nie wiem, skąd takie nagranie u niego, jego trzeba leczyć. Wczoraj zadzwonił, zwyzywał mnie i powiedział, że pod domem ma stać lamborghini" - opowiedziała Pudelkowi wstrząśnięta kobieta.
Na tym jednak nie koniec. Z Martyniukową skontaktował się także "Fakt". W rozmowie z tabloidem żonie Zenka mocno się ulało.
"Po wrzuceniu tego filmu do internetu też do mnie dzwonił i mnie obrażał. Życzył sobie Lamborghini pod drzwiami. W końcu go zablokowałam. To jest (...) chory człowiek, ale już koniec. Teraz będziemy go traktować jak on nas, bo zawsze mu się wszystko wybaczało. Zaszło to za daleko. Ja już mam tego dosyć, to trwa za wiele lat" - grzmi w "Fakcie" Danka.
Potem ujawniła wstrząsającą prawdę o synu, o którego problemach plotkowało się od dawna.
"Od dawna namawiam go, by poszedł na terapię, lub do jakiegoś ośrodka. Cały czas mu o tym mówię. Już wcześniej załatwiłam mu dwa ośrodki. Jeden pod Warszawą, drugi na Mazurach. Nawet do jednego wpłaciłam zaliczkę 6 tys., ale nie pojechał i pieniądze przepadły. Nie spróbował leczenia. (...) Nie będę już owijać w bawełnę. Teraz stawiamy mu ultimatów, albo się pójdzie leczyć, albo się od niego całkowicie odcinamy i zrywamy kontakty. Nie będzie już wybaczania" - zapewniła stanowczo Danuta.
Zobacz też:
Zenek Martyniuk szuka nowej muzy. Ostatnio to żona grała w jego teledyskach
Po ślubie Martyniuka wybuchła afera. Teraz radośnie świętują