Danuta Martyniuk wszystko potwierdziła. Wielkie zmiany w życiu żony Zenka
Danuta Martyniuk (56 l.) doszła niedawno do wniosku, że ma dość życia w cieniu męża i niesfornego syna. Uznała, że czas pomyśleć o sobie. Zaczęła od spektakularnej metamorfozy, ale na tym nie koniec rewolucyjnych zmian. Żona Zenka postanowiła wrócić do pracy.
Danuta Martyniuk zawsze uchodziła za osobę, która żelazną ręką trzyma całą rodzinę i zakulisowo kieruje karierą męża. Kiedy się poznali na festynie, Zenek Martyniuk był początkującym artystą, a Danuta adeptką pielęgniarstwa odbywającą właśnie staż w jednym z warszawskich szpitali.
Przez dłuższy czas wszyscy myśleli, że z tym szlachetnym, chociaż permanentnie niedocenianym zawodem rozstała się krótko po ślubie, by całkowicie poświecić się wspieraniu męża i wychowaniu jedynego syna, Daniela.
Jak się jednak ostatnio okazało, po uzyskaniu dyplomu pracowała przez kilkanaście lat na oddziale onkologicznym. Zrezygnowała z pracy po przeprowadzce do Grabówki pod Białymstokiem. Nie mając wtedy prawa jazdy, uznała, że jej codzienne dojazdy do szpitala zdezorganizują życie całej rodziny.
Jak jednak zapewniła podczas pokazu mody zorganizowanego w XVII-wiecznym pałacu w Krotoszycach, planuje w najbliższym czasie wrócić do wyuczonego zawodu. To z pewnością dobra wiadomość, biorąc pod uwagę, że polska służba zdrowia cierpi na permanentny niedobór pielęgniarek.
Jak potwierdza w rozmowie z „Super Expressem” prowadząca pokaz mody, znana z programu "Alchemia urody" Kalina Ben Sira:
"Podczas wywiadu okazało się, iż spełnieniem jej marzeń jest powrót do pracy, do szpitala, do łóżek chorych pacjentów, gdzie pracowała wiele lat realizując się zawodowo jako pielęgniarka na oddziale onkologicznym szpitala".
Danuta Martyniuk przez minione lata wolała trzymać się w cieniu. Za oficjalny przełom w jej relacjach z mediami można uznać wrześniowy dzień 2020 roku, gdy przed gmachem Sądu Okręgowego w Białymstoku przyjaźnie gawędziła z przedstawicielami mediów, tłumacząc, dlaczego miłość Daniela i Eweliny się wypaliła.
Wtedy właśnie, jak wyznała z perspektywy czasu, zrozumiała, że jeśli chce stać się pełnoprawną celebrytką, musi ostro wziąć się za siebie. Jak wyznała w rozmowie z „Party”:
"Nie ukrywam, że najbardziej zmotywowały mnie te wszystkie przykre komentarze, które czytałam na temat swojego wyglądu. Pod moimi zdjęciami internauci pisali, że jestem gruba, brzydka, że wyglądam jak mama Zenka i mąż powinien znaleźć sobie kogoś młodszego, atrakcyjniejszego. Bardzo mnie to zabolało i wreszcie przyszedł ten moment, kiedy pomyślałam: "Ja wam jeszcze pokażę!"."
Danuta Martyniuk dotrzymała słowa. W ubiegłym roku na gali „Osobowości i Sukcesy 2022” zachwyciła szczuplejszą o 17 kilogramów sylwetką. Jak się okazało, to był dopiero początek. Od tamtej pory zdążyła schudnąć kolejne 13 kilogramów, co wyraźnie odbiło się na jej twarzy.
Postanowiła więc rozprawić się z nadmiarem skóry za pomocą liftingu i zmniejszyć nos, żeby pasował do subtelniejszych rysów. Jak zapewnia sama Danuta, nos zoperowała dla zdrowia, bo „oddychała tylko jedną dziurką”. To dość popularna argumentacja wśród celebrytów, którzy lubią zapewniać, że poprawkę nosa zalecił im laryngolog. Podciąganie powiek odbywa się zaś niemal wyłącznie ze wskazań okulistycznych…
Po tym, gdy po latach poświęceń dla rodziny, Danuta Martyniuk postanowiła pozwolić sobie na odrobinę zdrowego egoizmu, poczuła potrzebę zrobienia czegoś dla innych. Jak ujawnia właśnie w rozmowie z „Super Expressem”:
"To prawda, coraz częściej myślę, żeby za jakiś czas wrócić do zawodu pielęgniarki. Zawsze czułam w sobie chęć niesienia pomocy innym ludziom i jak pracowałam zawodowo, czułam satysfakcję".
Zobacz też:
Ekspert ocenił metamorfozę 56-letniej Danuty Martyniuk. Nie pozostawił złudzeń
To koniec plotek. Żona Martyniuka pilnie przekazała wieści z domu. Poruszenie na całą Polskę
Danuta Martyniuk już tak nie wygląda. Spektakularna metamorfoza żony Zenka