Danuta Stenka: Mam kochliwą naturę
Danuta Stenka (54 l.) zauroczyła się jednym z teatralnych kolegów. Więź, która wytworzyła się między nimi, była tak silna, że aktorka rozważała nawet porzucenie dotychczasowego życia...
Jest nie tylko cenioną artystką, ale również kobietą, która fascynuje mężczyzn. A i ona sama często odwzajemnia okazywane jej uwielbienie.
- Jestem niespokojnym duchem, mam kochliwą naturę. Ulegam fascynacjom światem, ludźmi - wyznała w książce "Flirtując z życiem". - Ale znam też granice, których przekraczać nie warto - podkreśliła. Zawsze łączyły ją ciepłe stosunki z kolegami po fachu - Janem Fryczem, Adamem Ferencym czy Arturem Żmijewskim.
- Danusia jest stuprocentową kobietą, która uwielbia być adorowana przez mężczyzn. Przecież nie ma w tym nic złego, chociaż czasami stąpa po naprawdę cienkiej linie - przyznaje jej znajoma w rozmowie z "Na Żywo".
W pewnym momencie życia aktorka znalazła się bardzo blisko granicy tej cienkiej liny. Kiedy w połowie lat 90. przeniosła się z Poznania do Warszawy, jeszcze mało kto o niej słyszał.
Jej mąż Janusz Grzelak zrezygnował wówczas z aktorstwa i został doradcą finansowym. Jednocześnie pomagał Danucie w opiece nad ich malutką wówczas córeczką Pauliną (22). Wszystko po to, aby jego ukochana bez przeszkód mogła rozwijać własną karierę.
Kiedy artystka rzuciła się w wir pracy, poznała Ryszarda (68 l.). Starszy od niej o 14 lat aktor i reżyser oper barokowych jako jedyny na świecie zrealizował wszystkie dzieła sceniczne Mozarta. Zawsze był uduchowioną osobą, ale również człowiekiem pełnym pasji, żaru i namiętności.
Czytaj dalej na następnej stronie...
- Czuły i wrażliwy na kobiece piękno uwodziciel z klasą. Do tego jeszcze wybitny intelekt - opisuje go znajoma. Imponował Danucie, która była pod jego ogromnym urokiem.
- Bardzo szybko wytworzyła się między nimi szczególna więź - opowiada nasza informatorka. Jednak gdy aktorka przemyślała swoją znajomość, uznała, że nie zamierza narażać swego małżeństwa i postanowiła zakończyć tę relację. Dla wrażliwego artysty, jakim był Ryszard, odrzucenie jego uczuć przez aktorkę stanowiło potężny cios.
- Z dnia na dzień stracił sens życia - zdradza nasze źródło. Po rozstaniu reżyser długo nie mógł znaleźć swojego miejsca. W końcu ukojenie dała mu religia. Jako osoba świecka wstąpił do Zgromadzenia Redemptorystów, zakonu, który za cel stawia sobie pomoc ubogim.
Na jego płomienne kazania zawsze przychodziły tłumy wiernych. W Wigilię 2011 r. został oblatem, dzięki czemu może samodzielnie prowadzić rekolekcje oraz uczestniczyć w misjach. Natomiast Danuta odnalazła spokojną przystań przy boku wyrozumiałego męża.
- Kochać kogoś to pozwolić mu żyć jego własnym życiem. Tak jak on pozwala mnie - wyjaśnia. - Nie każe mi dokonywać wyborów pod swoje dyktando. Nie jest zazdrosny. Uczę się tego od niego.
Ich związek scementowały narodziny drugiego dziecka, Wiktorii (16). Mąż pomagał jej walczyć z depresją, z kłopotami finansowymi i codziennymi obowiązkami. Teraz oboje mają do siebie bezgraniczne zaufanie.
- Nikt nikogo nie sprawdza, do niczego nie zmusza. To mądry gość. Nie usiłuje mnie zmieniać. Czuję się przy nim wolna. I może dlatego ciągnie mnie do domu? - zastanawia się.