Danuta Stenka szczerze o depresji
Depresja. Permanentny smutek bez powodu. Danuta Stenka zna ten stan bardzo dobrze.
"Budziłam się rano i zanim otworzyłam oczy, chciało mi się płakać. Jakbym straciła sens życia. Smutek się nasilał, czułam jak spadam na dno" - szczerze przyznaje aktorka.
Ci, którzy takie stany znają choćby tylko z opowieści, wiedzą, jak straszna i wyniszczająca jest to choroba. Jak trudno z nią żyć, jak trudno pokonać. I jak wielkim wyzwaniem dla najbliższych chorującej osoby jest zmaganie się z nią.
"Mówią ci, że idą na zakupy, a tobie chce się płakać. Mówią ci, że trzeba przestawić samochód, a tobie chce się płakać. Masz pójść do pracy, chce ci się płakać. Masz nie przychodzić, też chce ci się płakać" - dzieli się wspomnieniami trudnych doświadczeń gwiazda.
Ale zaraz dodaje, że wyjść z tej "doliny" - jak ją nazywa - pozwoliła jej miłość najbliższych. Męża Janusza Grzelaka, ale również córek: Pauliny (18 l.) i Wiktorii (12 l.).
"Wiktoria jest za mała, by pojąć to, co działo się z mamą. Ale Paulina zachowywała się bardzo dojrzale. Razem z tatą wzięła na siebie ciężar pomocy mamie w wyjściu z psychicznej zapaści. Byłam zdziwiona tym, jak potrafiła dawać swej mamie nadzieję. Nie zdziwiło mnie, że myśli o studiowaniu psychologii" - mówi tygodnikowi "Świat i Ludzie" znajoma państwa Grzelaków.
Iza Wojdak
nr 3/2012