Reklama
Reklama

Dariusz K. jest niewinny? Babcia muzyka zabrała głos!

Gdyby mogła, pani Zofia (84 l.) prosiłaby sąd, by nie skazywał jej wnuka K. na więzienie. Mówi o nim, że to dobry chłopak. Narkotyki? Jej zdaniem to niemożliwe, by wnuk, muzyk, były mąż piosenkarki Edyty Górniak (43 l.), po nie kiedykolwiek sięgnął. W lipcu 2014 roku Dariusz śmiertelnie potrącił na pasach 63-letnią kobietę. Dwa tygodnie temu usłyszał wyrok – 7 lat więzienia.

Pani Zofia mieszka pod Warszawą. Jest starszą, schorowaną osobą. Jakiś czas temu przeszła operację płuca, niedawno poślizgnęła się i złamała nogę. Teraz ma w niej śrubę. Jednak jej myśli zaprząta nie zdrowie, a wnuk i prawnuk. Kiedy byli jeszcze rodziną, odwiedzali ją: Edyta, Darek i Allan. Zdaniem babci, Darek był troskliwym mężem i dobrym ojcem. 

- Jak przychodzili do mnie, to Allanek tak go całował. Mówił: "Tatuniu kochany, tatuniu" - mówi.

Babcia nie rozumie, dlaczego Edyta i Darek po pięciu latach małżeństwa, w 2010 roku, rozwiedli się. Wie jednak, że wnuk jest wrażliwy i bardzo ich rozstanie przeżył. Teraz kontakt ze wszystkimi się urwał, ale pani Zofia śledzi losy całej trójki. 

Reklama

- Słyszałam, że Edyta kupiła mieszkanie w Krakowie - opowiada pani Zofia w "Życiu na gorąco". 

I w ogóle o swojej rodzinie złego słowa nie da powiedzieć, także o Edycie. Kiedyś zadzwoniła do piosenkarki i powiedziała: "Edytko, kocham cię", a Edyta odwzajemniła się jej tym samym.



Czytaj dalej na następnej stronie

Pani Zofia w życiu lekko nie miała, wychowała czterech synów. 

- Ciężko pracowałam, cudze brudy za przeproszeniem prałam, żeby głodni nie byli... Nikt mi darmo złotówki na nich nie dał - mówi i dodaje, że dzieci dobrze wychowała. Do dziś są kochającą się rodziną, krewni dbają o nią, pomagają. 

Pani Zofia zapewnia, że narkotyków u nich w rodzinie nigdy nikt nie brał. A po alkoholu w życiu nikt nie usiadłby za kierownicą. Gdy kiedyś Tadeuszowi, ojcu Dariusza, powiedziała, że ma dobre wino i może go poczęstować, ten zaraz odpowiedział, że nie może wziąć kieliszka do rąk, bo przyjechał samochodem.

Jednak w lipcowe popołudnie 2014 roku zdarzył się tragiczny wypadek. Dariusz K. mknął swoim samochodem przez Warszawę. Nie zatrzymał się przed pasami... Doszło do tragedii. 

Badania wykazały, że muzyk był pod wpływem narkotyków. Jak to możliwe? Babcia Dariusza twierdzi, że zna go dobrze, że gdyby brał, to by przecież się zorientowała. Tyle razy u niej był, nie pięć minut, nie dziesięć, znacznie dłużej. 

- To dobry chłopak. On nigdy nawet słowa "cholera" nie powiedział. Nie wierzę, że wziął narkotyki! - mówi babcia. 

Uważa, że skoro dzień wcześniej był na przyjęciu, to może ktoś je mu podał. Pani Zofia nie może sobie darować, że w wypadku zginął człowiek. 

- Szkoda mi tej kobiety. Ja mam 84 lata, ona miała tylko 63. Mogła pożyć jeszcze - mówi ze smutkiem.

Jest jej bardzo przykro także dlatego, że chciałaby jeszcze zobaczyć wnuka. - Ale ja wiem, że dostał siedem lat - gdy pani Zofia mówi to, głos jej się łamie.

Dla starszej kobiety tych kilka lat to dużo. Dlatego, gdyby mogła, zaapelowałaby do sądu, by dali wnukowi mniejszy wyrok.

- Ale co ja mogę? Ja nic nie mogę, nic nie poradzę - mówi smutno pani Zofia.

***
Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Dariusz Krupa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy