Dariusz K. skazany na 7 lat więzienia
Dariusz K. (39 l.) został skazany przez warszawski sąd na 7 lat więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz pokrycie wszystkich kosztów postępowania sądowego. Muzyk był oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
"Wyrok jest niższy niż wnioskowaliśmy, ale kara jest właściwa, powinna spełnić swoją funkcję" - skomentowała prokurator. Okolicznościami łagodzącymi był żal wyrażony przez celebrytę, prośba o wybaczenie, stabilne życie oraz wzorowa postawa w areszcie.
Sąd zaliczył dotychczasowy areszt K. na poczet wydanego wyroku, w więzieniu muzyk spędzi więc "tylko" 5 lat.
W lipcu 2014 r., prowadząc samochód pod wpływem kokainy, na przejściu dla pieszych przekroczył prędkość i śmiertelnie potrącił 63-letnią kobietę. Prokurator żądał dla niego ośmiu lat więzienia. Sam oskarżony w ostatnim słowie błagał o wybaczenie męża kobiety:
"Proszę o przyjęcie moich najgłębszych przeprosin, błagam pana o wybaczenie. Będę to robił do końca swoich dni. Bez tego nie umiem funkcjonować. Nigdy sobie tego nie wybaczę" - mówił w sądzie Dariusz K.
"Chciałem powiedzieć, że bezpieczeństwo innych było dla mnie najważniejsze. Nigdy w życiu nie siadłbym nietrzeźwy za kierownicę. Wsiadłem do samochodu tego tragicznego dnia, będąc pewnym, że mój stan jest dobry. Gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości co do swojego stanu, wziąłbym taksówkę. Dwa lata w więzieniu, które już odsiedziałem, to jest połowa życia mojej córki. Proszę o łagodny wymiar kary".
W trakcie procesu Dariusz K. przyznał, że kokainę zażywał, jednak nie w dniu wypadku, a dzień wcześniej na jednej z imprez. Dodatkowo zmieszał ją z lekami na uspokojenie, miał za sobą bezsenną noc i był w stresie spowodowanym konfliktem z byłą żoną.
"Od chwili, kiedy mnie zostawiła, robiła wszystko, co mogła, by poróżnić mnie z synem, co miało wpływ na jego psychikę, a ja zmagałem się z problemami wychowawczymi" - oświadczył.
Wsiadając za kółko, był przekonany, że jest "czysty" i może prowadzić samochód. Prokuratura jednak nie dała wiary jego wyjaśnieniom i żądała ośmiu lat więzienia, argumentując, że oskarżony jest osobą publiczną i powinien świecić przykładem, w związku z czym wyrok musi być surowy.
Sam K. chciał, by sąd po dwóch latach odsiadki zwolnił go warunkowo do domu. Pełnomocnikiem muzyka był m.in. Tadeusz Wolfowicz, specjalizujący się w obronie sprawców wypadków drogowych (niegdyś reprezentował w sądzie pływaczkę Otylię Jędrzejczak, sprawczynię wypadku, w którym zginął jej rodzony brat).
Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca Dariusza K. już zapowiedział apelację.
***
Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów: