Dariusz Krupa oskarża byłą żonę. Edyta Górniak odpowiada
Jak informuje "Super Express", Dariusz Krupa (41 l.) założył w sądzie sprawę byłej żonie o ustalenie kontaktów z synem. Przy okazji zarzucił Górniak (44 l.), że ta dopuściła się fałszerstwa!
Sprawa muzyka związana z zabiciem kobiety na pasach ciągnie się od 2014 roku.
Darek trafił wtedy do aresztu, ale w listopadzie 2016 roku wyszedł na wolność za poręczeniem majątkowym, gdzie oczekiwał na wyrok.
Sąd w kwietniu 2017 roku skazał go na sześć lat więzienia. Za kratki jednak do dzisiaj nie trafił.
Okazuje się, że jego prawnicy robią wszystko, by Darek mógł pozostać na wolności. Aktualnie przekonują, że ich klient jest chory, ma depresję i myśli samobójcze.
Muzyk składając wyjaśnienia, przypomniał sobie ponoć o synu, z którym nie ma żadnego kontaktu. Tabloid dotarł do jego zeznań, które obciążają Górniak!
"Twierdzi, że piosenkarka wywiozła ich syna do Los Angeles bez jego zgody. (...) Zasugerował, że po rozwodzie Edyta nie interesowała się zbytnio ich dzieckiem. Sąd zdecydował o opiece nad synem naprzemiennie, tak się jednak nie stało. Syn mieszkał u mnie, a jego matka zabierała go raz na dwa miesiące" - przytacza jego zeznania "Super Express".
Na tym jednak nie koniec. Darek miał ponoć zarzucić Górniak dokonanie fałszerstwa!
"Teraz była żona wywiozła go do Stanów, nawet podrabiając mój podpis na wniosku wizowym" - miał ją oskarżać przed sądem Darek.
Sprawę w mediach społecznościowych postanowiła skomentować Edyta Górniak. Wokalistka zaprzecza doniesieniom tabloidu.
"Myślę, że wszyscy wiemy, iż pomówienia przekazywane umiejętnie do prasy, jakoby doszło do podrobienia przeze mnie podpisu Dariusza Krupy na wniosku wizowym dla mojego syna Allana, są oczywiście niezgodne z prawdą i stanowią jedynie element taktyki procesowej osób, z którymi pozostaje w sporze. Jest to zatem manipulacja, ukierunkowana na osiągnięcie określonego wydźwięku medialnego przeciwko mojej osobie, a także próba zafałszowania opinii publicznej, jakby Dariusz K. był wyłącznie ofiarą tragicznych wydarzeń, które spowodował" - czytamy we wpisie artystki na Facebooku.
"Nie tylko dlatego, że jestem osobą publiczną, ale dlatego także, że jestem matką, nie narażałabym bezpieczeństwa własnego dziecka, próbą sfałszowania jakichkolwiek dokumentów, w tym wypadku dokumentu międzynarodowego.
Obecne i kolejne, jak możemy się spodziewać niebawem pomówienia, to wynik zdesperowanej walki o odwrócenie uwagi mediów od tematu kluczowego.
Poziom absurdu nie zostawia wiele miejsca na komentarz. Owe pomówienia jednakże wymagać będą ode mnie podjęcia reakcji prawnej wobec byłego małżonka, albowiem naruszono moje dobre imię, a tym samym moje dobra osobiste.
No i jak to wszystko kolejny raz wytłumaczyć dziecku, które ma za kilka godzin ważny test semestralny..?" - pyta gwiazda (opis. oryg.).