Dariusz Michalczewski: Z homoseksualistami mają problem głównie PiS-owcy, "katolicy obłudnicy"
Dariusz Michalczewski (46 l.) udzielił pouczającego wywiadu "Newsweekowi", w którym opowiedział o swojej karierze, błędach, które popełnił jako ojciec, patriotyzmie i homofobii, z którą spotkał się dopiero w Polsce.
Bokser przez całe lata mieszkał za naszą zachodnią granicą, w Hamburgu, gdzie osiągnął sukces, zdobywając tytuł m.in. mistrza Niemiec, Europy i świata w wadze półciężkiej.
W 2005 roku zdecydował się zakończyć karierę sportową i wrócić do Polski. Zarobione pieniądze zainwestował w kraju, założył również fundację "Równe szanse" wspierającą młodzież ze środowisk patologicznych.
Tutaj także, wykorzystując swoją popularność, zaangażował się w działalność charytatywną i społeczną - ostatnio został twarzą kampanii przeciw homofobii, mając nadzieję, że pomoże uprawomocnić związki partnerskie i adopcję dzieci przez homoseksualistów.
Jak mówi, ma wielu przyjaciół Żydów, czarnoskórych, homoseksualistów i nie może pojąć nienawiści Polaków wobec tych osób.
"Co to kogo, k..., obchodzi, kto z kim śpi? Albo dlaczego, my, Polacy, patrzymy, ile samochodów ma sąsiad. Wie pani, że słowo 'homofobia' poznałem dopiero w Polsce? Strasznie mnie to dziwi, bo nasz kraj się rozwija, zmienia się nie do poznania i tylko w polskich głowach pozostały takie prymitywne przesądy" - zżyma się bokser w wywiadzie dla "Newsweeka".
Jego zdaniem z homoseksualistami mają problem głównie PiS-owcy, "katolicy obłudnicy", którzy poza krytykanctwem nie robią nic dla innych.
Kochać bliźniego i być dobrym dla dzieci, a nie dyskryminować kogokolwiek w imię wiary - to zdaniem Michalczewskiego właściwy kierunek.
"My, Polacy, jesteśmy jak wieśniaki, które nie zjedzą czegoś, czego nie znają. A ja uważam, że trzeba być ciekawym nowych smaków, trzeba poznawać nowe rzeczy".
Michalczewski wstydzi się również za pseudo patriotów, którzy w Święto Niepodległości wywołują zamieszki na ulicach, palą samochody, niszczą chodniki. Określa ich mianem "baranów".
"To są zresztą ci sami, którzy nazywają mnie zdrajcą, faszystą. Tylko dlatego, że wyjechałem z Polski" - mówi bokser.
"Być patriotą to nie znaczy płakać przy hymnie, tylko szanować ludzi"!